Tytuł: Star Wars Legendy – Najlepsze Opowieści
Scenariusz: Wielu twórców
Rysunek: Wielu twórców
Kolor: Wielu twórców
Tusz: Wielu twórców
Tłumaczenie: Wielu tłumaczy
Egmont w swojej serii „Star Wars Legendy” po raz drugi uraczył nas zbiorem nowel komiksowych. Pierwszym zbiorem była „Czystka”, a teraz dali „Najlepsze Opowieści”. Tytułowe opowieści należą do „Star Wars Tales”, czyli krótkie historyjki w Uniwersum Star Wars, które latami były publikowane nakładem Dark Horse Comics. Również w Polsce były one dostępne w „Gwiezdne Wojny Komiks” oraz „Star Wars Komiks”, w których stanowiły większą część zeszytów. Komiksy te charakteryzowały się przede wszystkim krótką i zamkniętą treścią. Nie były one ze sobą związane fabularnie, nie miały wspólnej kreski oraz występowały w różnych poziomach kanoniczności Starego Kanonu. W zbiorze „Najlepsze Opowieści” znajdujemy następujące nowelki:
„Apokalipsa na Endorze” („Hoth Apocalypse”, Star Wars Tales #14, 2002 rok) – wiele lat po bitwie o Endor imperialny weteran opowiada horror jaki przeżył podczas bitwy ze strony małych, żądnych krwi Ewoków. Ten opowiadający szturmowiec tyle lat po upadku Imperium Galaktycznego nadal żyje w świecie propagandy (w tym przypadku własnej) i nie dopuszcza istnienia innej wersji wydarzeń. Pointa pod koniec potrafi wywołać uśmiech na twarzy.
„Cienie i światło” („Shadows and Light”, Star Wars Tales #25, 2005 rok) – prawdziwa gratka dla fanów gry „Knights of the Old Republic”, gdyż historia jest swego rodzaju prequelem do gry. W tej opowieści poznajemy losy trzech Jedi, których szczątki wraz z ich przedmiotami oraz datapadami znajdujemy w grze. Niejeden fan tej gry z przyjemnością zapozna się z tą historią. W tym komiksie został poruszony ważny temat emocji i miłości. W skrócie pisząc otrzymujemy informacje, co wolno robić w tej kwestii zgodnie z Kodeksem Jedi, a czego nie wolno. Te dwa elementy oraz przyjemna kreska Dustin Weavera znana z serii „Rycerze Starej Republiki” powodują, że ta opowieść jest jak najbardziej warta przeczytania.
„Żołnierz” („Trooper” Star Wars Tales #10, 2001 rok) – historia szturmowca od zaciągnięcia się do wojska, aż do pewnego momentu w Sadze. Mimo dziwnego stylu graficznego, historia jest dobrze opowiedziana i łatwo zapada w pamięć. Scenariuszem komiksu zajął się Garth Ennis, który jest znany w środowisku czytelników DC/Vertigo i „Punishera” Marvela.
„Hoth” (Star Wars Tales #5, 2000 rok) – krótka historia debiutującego w EU Tony’ego Millionaire, przedstawiająca polowanie Wampy na nietypową ofiarę. Co ciekawe, mimo że komiks ma całe dwie strony objętości, było częścią Starego Kanonu. W samym recenzowanym zbiorze, niestety służy jako „zapychacz”.
„Rozbitkowie” („Marooned”, Star Wars Tales #22, 2005 rok) – historia stworzona przez rysownika Taga i Binka przedstawia z humorem spotkanie dwóch porzuconych żołnierzy z dwóch przeciwnych stron konfliktu – rebelianta oraz imperialnego zwiadowcę-klona i to trzynaście miesięcy po zakończeniu bitwy o Endor. Każdy z nich jest święcie przekonany, że to jego strona wygrała. Komiks czyta się lekko i przyjemnie, chociaż podobnie jak w przypadku „Hoth”, w moim odczuciu obecność tej historii w zbiorze jest w celu zapełnienia kilku stron.
„Narodziny Gwiazdy Śmierci” („a Death Star is born” Star Wars Tales #4, 2000 rok) – wisienka „Najlepszych Opowieści”, jak i topowa pozycja z humorystycznych komiksów z Uniwersum Star Wars. Przedstawiona jest tam wizyta Wielkiego Moffa Tarkina na Coruscant z projektem pierwszej Gwiazdy Śmierci. Dialogi i sceneria są bardzo w stylu wcześniej w Polsce wydanych przygód Taga i Binka – w końcu to ci sami autorzy. Kto nie czytał, musi natychmiastowo nadrobić tę zaległość. Przy czytaniu warto zwrócić uwagę na lądowisko na pierwszej stronie 🙂
„Niewidziani, niesłyszani” („Unseen, unheard”, Star Wars Tales #24, 2005 rok) – tym razem coś, co zainteresuje graczy sequela Kotora, czyli „Lordów Sithów”. W kresce przepełnionej odcieniami szarości poznajemy los planety Katarr i jak Visas Marr stała się uczennicą triumwira Darth Nihilusa. Ta opowieść przez historie sama w sobie ma pewną wartość dla graczy, dodatkowo poznajemy co nieco postać Lorda Sithów, niestety nie aż tyle, ile byśmy chcieli.
„Raczej ciemność widoma” („Rather Darkness Visible”, Star Wars Tales #19, rok 2004) – jedyna ze zbioru opowieść dziejąca się podczas Wojen Klonów. Pewna padawanka ma już dosyć bycia Jedi i wyruszyła wraz ze swoim mistrzem na swoją ostatnią misję. Komiks ciekawy, ładnie narysowany oraz jest najbardziej przepełniony akcją z całych „Najlepszych Opowieści”. Komiks warty przeczytania dla miłośników tego okresu.
„Incydent na stacji Horn” („Incident on Horn Station”, Star Wars Tales #2 rok 2000) – ostatnia opowieść ze zbioru jest toldschoolowa jeśli chodzi o komiksy Star Wars. Kreska, sceneria bardzo przypomina inne dzieła Legend z początkowego okresu Prequeli, wszakże dzieło zadebiutowało rok po premierze „Mrocznego Widma”. Historia jest prosta, ciekawa, z niespodziewanym zakończeniem. Mi się spodobała i niestety zasmucił mnie fakt, że nowela nigdy nie doczekała się kontynuacji.
Stałym czytelnikom czasopisma SWK sprzed kilku laty może nie spodobać się fakt, że wszystkie wyżej wymienione historie były wcześniej tam opublikowane. Tacy czytelnicy nie muszą już sięgać po „Najlepsze Opowieści”. Ci, którzy przegapili SWK, albo nie posiadali numerów z tymi nowelkami mogą śmiało nabyć ten zbiór. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jak cała seria od Egmontu, „Najlepsze Opowieści” są bardzo ładne wydane, a posłowie Jacka Drewnowskiego jak zawsze pozwala zapoznać się trochę z historią starego EU.
„Najlepsze Opowieści” nie można ocenić pod kątem graficznym, ze względu na to, że każda historia ma swoją kreskę. Fabuły jest niestety mało, ale taki jest w końcu urok nowelek. Zbiór tych Legend służy do pokazania czytelnikom trochę innego świata Star Wars. Nie wszystkie komiksy ze świata Gwiezdnych Wojen należały do głównych serii. Patrząc na popularność Tales, te króciutkie historyjki miały całkiem spory kawałek tortu o nazwie Expanded Universe. Te w zbiorze może nie są „najlepsze”, ale na pewno są warte zapoznania się z nimi. Jest dobrze, ale mogło być lepiej.