Wpisy blogowe, poza luźnymi i nie zawsze ściśle związanymi z tematyką portalu, przemyśleniami redaktora naczelnego, są też swoistym kalendarzem, w którym odliczam dni do premiery najbliższego filmu spod znaku Star Wars. Do Rogue One zostało zatem… 146 dni.

Ech, miał być urlop, miało być odpoczywanie i w ogóle super fajnie. A co było? Pracy więcej, niż w fabryce przez trzy dni, i to bardzo przeze mnie nie lubianej, bo polegającej głównie na sprzątaniu. Ale przynajmniej efekty było widać, bo nie dość, że całe jedno (!) pomieszczenie doprowadziliśmy do jako takiego porządku, to wygenerowaliśmy naprawdę imponującą kupę śmieci wszelakich.

A co teraz, kiedy kolana i kręgosłup przestały mi się zginać, a ja mam siłę ledwie podnieść rękę? Potrzeba mi czegoś na poprawę nastroju i odżycie. Niestety nie wiem tylko co… Ale, ale, może w ramach poprawy nastoju jakąś fajną galerię przygotuję… O tak, to jest bardzo dobry plan 😀

Także jak to mówią w odległej galaktyce (za oceanem), stay tuned…