Wpisy blogowe, poza luźnymi i nie zawsze ściśle związanymi z tematyką portalu, przemyśleniami redaktora naczelnego, są też swoistym kalendarzem, w którym odliczam dni do premiery najbliższego filmu spod znaku Star Wars. Do Rogue One zostało zatem… 142 dni.

Nie nie, wbrew zdjęciu nie będzie o łapaniu Pokemnów, po raz kolejny natomiast wracam z Sagą Rodu Januszów, tym razem po raz już trzecie będzie to telekomowa gałąź rodu, a po raz drugi jedna z czarnych owiec – Play… Aczkolwiek jakby się tak zastanowić, to wszystkie są czarne, a Playowi się najczęściej dostaje, bo najwięcej z niego korzystam. Poprzednio dostało im się za absurdalnie długą awarię portalu klienta. Dziś o to, co na sumieniu ma w sumie każdy operator komórkowy, o czym wiem, ale z czym wciąż nie mogę się pogodzić i co wciąż mierzi mnie (żeby nie powiedzieć nawet dosadniej) niemożebnie, a mianowicie o notorycznym wprowadzaniu klienta w błąd.

Sprawa wygląda tak, że jestem na wakacjach, w miejscu od cywilizacji tak dalekim, że jedyną opcją na dostęp do internetu jest ten, w telefonie. Chcąc być na bieżąco i móc Wam dostarczać Waszą codzienną dawkę Mocy przezornie wykupiłem sobie usługę dodatkową pod nazwą „nielimitowany pakiet internetu” czy coś takiego, płacąc za to sumy może nie bajońskie, ale jednak mierzone przynajmniej kilkoma piwami.

Do tej pory w sumie wszystko było w miarę dobrze, ale przecież sielanka z telekomami nie mogła trwać wiecznie, bo oto dziś dostałem SMSa, że mój pakiet internetu (przypominam nielimitowany) właśnie się wyczerpał. Po szybkim telefonie do biura obsługi (swoją drogą, nie pamiętam, żeby dawniej telefony do biura obsługi klienta było tak trudno znaleźć) okazało się, że nielimitowaność mojego internetu obwarowana była przynajmniej kilkoma dziwnymi warunkami, których oczywiście już nie spełniam. Oczywiście mogłem poczytać o nich wszystkich najmniejszym możliwym druczkiem w regulaminie, który oczywiście specjalnie zredagowano tak, by każdemu normalnemu człowiekowi odechciało się go czytać po pierwszych dwóch zdaniach.

I ok, ktoś powie sam jestem sobie winien, trzeba było czytać, ale z drugiej strony, czy nigdy nie znajdzie się operator, który zaoferuje uczciwe i jasne warunki, a nie będzie próbował $%$## Cię w #$$#% na każdym kroku? Miałem cichą nadzieję, że takim okaże się Play, ale jak widać się myliłem. Cóż, gdy skończy się umowa, trzeba będzie spróbować z kimś innym.