Dziś swoje urodziny obchodzi niejaki Liam Neeson, zatem jeśli ktoś pragnie wypić jego zdrowie, to koniecznie ginem, wszak dla nas będzie to zawsze Qui-Gon Jinn.
Niestety filmowy Qui-Gon okazał się dość sztywny, choć teoretycznie miał on być przecież buntownikiem, który potrafił sprzeciwić się radzie Jedi. Dodatkowo, to w sumie przede wszystkim jego winić można za pojawienie się w galaktyce Dartha Vadera… No i właśnie, poczytać mu to na plus, czy na minus? Zresztą nie ważne, bo Qui-Gon ma jeszcze jedną, nieco mniej znaną zasługę, a mianowicie to on był niejako prekursorem przeistaczania się po śmierci w „duchy mocy” i nawiedzanie swych uczniów (choć to już Obi-Wan udoskonalał).
No ale było, minęło. W każdym razie rola w Star Wars była dla aktora z Północnej Irlandii była to zaledwie rozgrzewka, do statusu kinowego twardziela, którym niedługo potem się stał, a tak czy inaczej po toaście należy mu zaśpiewać: