Dziś z okazji Dnia Sobowtórów przypomniał mi się fragment piosenki, która otwierała (bądź też zamykała, już nie pamiętam) popularny lata temu program satyryczny „Polskie Zoo”, a leciała ona jakoś tak:
„Skojarzenia to przekleństwa,
więc możemy dziś dać głowę,
jakiekolwiek podobieństwo
było czysto przypadkowe.”
A czy Wam zdarzało się nie raz i nie dwa dostrzegać uderzające, acz z pewnością czysto przypadkowe podobieństwa spotykanych osób, do pewnych osobników widzianych ostatnio dawno, dawno temu w odległej galaktyce.
Ja sam miałem tak przynajmniej parę razy. Mój profesor marketingu wszelakiego byłby idealnym wyobrażeniem Yody, gdyby tylko ten urodził się człowiekiem. Był tak samo malutki i pomarszczony, jak Mistrz Jedi, a i wiekiem chyba niewiele mu odbiegał. Zresztą nawet osoby znające Gwiezdne Wojny bardzo pobieżnie zwykły nazywać go Yodą.
Z kolei mojego dobrego przyjaciela w swoim czasie zwykliśmy nazywać Wuherem, i to bynajmniej nie dlatego, że taki dobry był z niego barman.
Z kolei w liceum mieliśmy w klasie gościa, z którego byłby Luke jak ta lala – tak samo głupia blond fryzurka, tak samo małomiasteczkowe pochodzenia i maniera i tak samo irytująca twarz.
Oczywiście u siebie też niejednokrotnie szukałem podobieństwa do jakiejś postaci z Gwiezdnej Sagi, ale w żadnym przypadku nie było ono tak oczywiste i uderzające, jak w przypadkach, które opisałem powyżej. Aczkolwiek jeśli miałbym pokusić się o bardziej naciągane porównanie do jakiejś postaci, to najszybciej byłby to chyba Bail Organa, szczególnie jakbym posiedział trochę na słońcu.
A Wy do kogo jesteście podobni?