Ewan McGregor ma na swoim koncie całkiem fajnych i pamiętnych ról, jedna dla większości z nas już na zawsze pozostanie on młodym (a przynajmniej młodszym) Obi-Wanem Kenobim, a że dziś aktor obchodzi swoje 45 urodziny, zaśpiewajmy mu

„Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!”

Ale urodziny Ewana to też świetna okazja, by pochylić się nad jego postacią Obi-Wana. Dla wielu tym prawdziwym Mistrzem Kenobim pozostanie śp. Alec Guinness, aczkolwiek jak dla mnie Ewan McGregor na to miano zasłużył co najmniej w równym stopniu, bo w sumie poza Darthem Maulem był najlepszą rzeczą, jaka pojawiła się w prequelach. I to pomimo tego, że pierwotnie odtwarzanie tej postaci, z uwagi na trudy pracy z Georgem Lucasem, nie było wcale przyjemnością. Zresztą to z Aleckiem Guinnessem miał wspólne, gdyż dla legendarnego aktora Star Wars było niczym więcej, jak dobrze (jak się potem okazało, wręcz ekstremalnie dobrze) płatną chałturą.

Dlatego też bardzo pozytywnie zapatruję się na ewentualny spin-off opowiadający o solowych przygodach Obi-Wana (jako, że film dziać musiałby się się na Tatooine, marzy mi się coś w stylu spaghetti westernu ;)) podobnie jak zresztą sam Ewan McGregor, o czym opowiadał w poniższym wywiadzie:

A Wy jak się na to zapatrujecie?