Odliczanie skupia się już na Rogue One, czas więc, żebym i ja zaczął się od czasu do czasu na tym filmie skupiać, tym bardziej, że zapowiada się on bardzo ciekawie. Kupili mnie już w momencie ogłaszania obsady (ale przyjdzie czas, by i o tym szerzej napisać), ale gdy zdradzono, że film utrzymany będzie w klimacie „heist film”, nie mogłem być szczęśliwszy.

A to dlatego, że gatunek ten, a właściwie podgatunek filmów akcji, którego punktem centralnym jest zawsze wielki skok (często mający zapewnić bohaterom godziwą emeryturę), jest jednym z moich ulubionych, a liczni jego przedstawiciele plasują się wysoko na liście moich ulubionych filmów.

Sztandarowym przedstawicielem gatunki i jednocześnie jedną z najlepszych jego reklam jest oczywiście Ocean’s Eleven (mowa o bardziej współczesnej wersji filmu z roku 2001, a nie o jego pierwowzorze z roku 1960), która nie tylko na jednym planie zgromadziła całą śmietankę Hollywood, ale historię brawurowego napadu na kasyno opowiedział z niezwykłą lekkością i humorem.

Humoru nie brakuje też w Italian Job (który także jest remakiem hitu sprzed lat) – filmie, który lubię chyba jeszcze bardziej, głównie za świetne sceny samochodowe (to moja słabość z lat młodości), ale nie tylko. Także tutaj obsada jest świetna i różnorodna, a i same skoki bardzo ciekawe.

Jednak heist films to nie tylko humor i sielankowo pozytywne zakończenie, co pokazało nam arcydzieło Michaela Manna – Heat (Gorączka) – z mega gwiazdami Alem Pacino i Robetem DeNiro w rolach stających przeciw sobie policjanta i złodzieja.

The Usual Suspects (Podejrzani), to z obraz równie mroczny, jednak zamiast doskonałych kreacji doskonałych aktorów (choć nie można zapomnieć, że Kevin Spacey otrzymał za ten film Oskara), mamy tutaj aurę tajemniczości i postać niemal mitycznego Kaysera Soze, która do samego końca pociąga za sznurki.

Obronić by się mogła też teoria, że w tym zestawieniu znaleźć mógłby się reżyserski debiut Quentina Tarantino – Reservoir Dogs (Wściekłe Psy), aczkolwiek ja nie końca się z tym zgadzam, bo tam napad (niezbyt zresztą udany), jest jedynie początkiem niezwykle wciągającej i intrygującej historii oraz nie mniej intrygujących dialogów. To już szybciej umieściłbym tutaj wojennego starocia o przedsiębiorczej grupie amerykańskich żołnierzy przebijających się przez linię frontu, by odnaleźć i przywłaszczyć sobie nazistowskie złoto warte „zawrotną” kwotę 16 milionów dolarów. O tak, będąc dzieckiem bardzo lubiłem Złoto dla zuchwałych.

A skoro już o starociach mowa, to nie może też w zestawieniu zabraknąć polskiego heist filmu wszech czasów. I tutaj nikt chyba nie powinien mieć wątpliwości, że mowa jest o Vabank, w końcu nikt nie potrafił tak zaplanować skoku jak kasiarz Kwinto i jego ludzie. Kino stare, ale zawsze jare.

Czasy się jednak zmieniły, a heist films mają innych, nie gorszych, a za to niezwykle pomysłowych i nowatorskich przedstawicieli, jak na przykład nolanowski majstersztyk Incepcja. Bo przecież wielki włam może równie dobrze odbywać się do czyjejś głowy poprzez jego sny.

No a najnowszym dodatkiem do filmów i niezwykłych skokach jest marvelowski Ant Man. Film nie jest może wybitny i za parę lat niewielu ludzi może o nim pamiętać, ale zasłużył się on w moich oczach dwiema rzeczami. Po pierwsze z naprawdę marnego i nudnego superbohatera, uczynił film zabawny i całkiem przyjemny w odbiorze, a po drugie pokazał, że adaptacje komiksowe z powodzeniem mogą na swe potrzeby adaptować schematy typowe dla heist films, a skoro udało się to z uniwersum komiksowym, to czemu miało by to się nie udać w uniwersum Star Wars.

Dlatego też z taką nadzieją i niecierpliwością czekam na Rogue One i mam wielką nadzieję, że jego pierwszy zwiastun pojawi się już niebawem.