Czasami trzeba się wyluzować i zrelaksować, a mało jest skuteczniejszych na to sposobów, nić piwko, kumple i planszóweczki. Nie jestem w tej kwestii jakimś ultra zapaleńcem czy znawcom, ale mam kilka pozycji, które bardzo lubię. Na pierwszy miejscy oczywiście Magia i Miecz, która po tylu latach wciąż potrafi zapewnić godziny świetnej zabawy. Ostatnimi czasy znacznie częściej grywam jednak w Relica, czyli nowoczesną wariację na temat Magii i Miecz, osadzoną w realiach Warhammera 40000. W przeciwieństwie do swej poprzedniczki, ta gra bawić może całkiem nieźle także podczas rozgrywki dla dwóch osób. Ale i tak za absolutnie najlepszą planszówkę, w jaką grałem, uważam Tzolkin: Kalendarz Majów. Aczkolwiek i w starwarsowy Imperial Assault z chęcią bym zagrał (szkoda tylko, że jest ona tak cholernie droga).