Chyba coś prawdziwego w powiedzeniu, że szczęśliwi czasu nie liczą…

Zaczęło się od tego, że zepsuł mi się zegarek. Przy tej okazji odradzam zakup Casio Edifice, który po około dwóch latach użytkowania (pozbawionego większych wstrząsów i wzruszeń), odmówił posłuszeństwa. Ale o dziwo, o ile przez większość mojego dotychczasowego życia bez zegarka na reku czułbym się nagi, tak teraz zupełnie nie odczuwałem jego braku.

Oczywiście nie bez znaczenia jest także fakt, iż dla wielu osób (w tym i dla mnie), to telefon stał się pierwszym dostarczycielem aktualnego czasu, jednak miło pomyśleć, że szczęście (i ta, która je daje) także nie jest bez znaczenia.