Dotąd nigdy jeszcze nie robiłem recenzji zestawu LEGO Star Wars, jednak kilka czynników zmotywowało mnie do tego, by to zmienić.
Po pierwsze od pewnego czasu zestawy LEGO Star Wars stały się dla mnie niemalże nałogiem. Z wytęsknieniem czekam na wszelkie przecieki na temat nowych zestawów, a w między czasie przeczesuję rynek wtórny w poszukiwaniu zestawów, które przypadły mi do gustu, a nie są już dostępne w normalnej sprzedaży.
W tej kwestii moim Świętym Graalem i największym marzeniem od zawsze był zestaw o numerze 75060, czyli UCS (Ultimate Collector Series – przyp. red.) Slave 1 (eh, szkoda, że LEGO w większości przypadków, nie nazywa już rzeczy, i statków, po imieniu), a fakt, że wczoraj udało mi się go w końcu zdobyć, był kolejnym bodźcem, by o LEGO Star Wars zacząć pisać.
Jednak mimo tego nie mam zamiaru zapominać o modelach znacznie mniejszych, które stanowią lwią część mojej kolekcji. A że odkąd zaczęła się ona rozrastać, szukałem sposobu na jak najlepsze jej wyeksponowanie, bardzo ucieszyłem się trafiając na stronę StawiamKlocki.pl. Tam znalazłem dokładnie to, czego szukałem, czyli podstawki na niemal wszystkie modele, które posiadam. I nie ukrywam, że je też chciałem Wam pokazać, bo uważam, że są tego warte.
Ale czas kończyć już ten przydługi wstęp i przejść do meritum, czyli oceny N-1 Dina Djarina, który pieszczotliwie nazywam Mandolotem.

Ale zanim przejdę dalej warto jeszcze przytoczyć podstawowe informacje o modelu:
Numer zestawu: 75325
Wiek: 9+
Liczba elementów: 412
Minifigurki: Mandalorianin, Peli Motto, Grogu i droid BD
Cena: 299,99 PLN (jest to cena w oficjalnym sklepie LEGO, aczkolwiek zestaw nabyć można już poniżej 220 PLN)
Konstrukcja
Nawet pomimo tego, że oczekiwałem bardzo wiele po tym zestawie, bo nowy statek Dina Djarina w serialu bardzo przypadł mi do gustu, to wciąż byłem nim bardzo mile zaskoczony. Nie tylko okazał się on większy, niż przypuszczałem, to zarówno wierność odwzorowania, jak i rozwiązania konstrukcyjne bardzo mi się spodobały.
Widać, że LEGO Star Wars przeszło daleką drogę od czasu oryginalnego Naboo Starfightera, bowiem odpicowana „eNjedynka” prezentuje się o niebo lepiej od swego protoplasty (i w tym przypadku nie jest to zasługa Peli Motto). Ogromny skok jakościowy widać przede wszystkim w przypadku bocznych silników, które dzięki dużej szczegółowości i sporym rozmiarom, dla mnie definiują ten model i nadają mu charakter. Całość świetnie sprawdza się zarówno na „wystawce” (podstawka od StawiamKlocki.pl eksponuje model w bardzo dynamicznym ułożeniu), jak i podczas używania go do zabawy (ten aspekt został gruntownie przetestowany z moimi prawie już 5-letnim synem).

Czy w takim razie zestaw o numerze 75325 jest idealny? Oczywiście nie, bo konstrukcja ma swoje wady. Przede wszystkim jest nią silnik/turbina umieszczona w dolnej części modelu. Jej mocowanie jest zdecydowanie niewystarczające, przez co odpada ona niemal przy każdej próbie podniesienia modelu. Nie przekonuje mnie także konstrukcja „ogona”, która składa się w znaczniej mierze z trzech dłuższych pałąków i wydaje mi się, że takie rozwiązanie, to pójście po najmniejszej linii oporu. Najlepszego wrażenia nie robi też kokpit Mando, a raczej jego owiewka, która nie jest idealnie dopasowana do reszty statku. Ostatnia rzecz, która boli mnie chyba najbardziej (aczkolwiek obiektywnie wydaje się to być problemem chyba najmniejszym), to kolorystyka klocków zastosowanych wokół kokpitu. Uważam, że całość prezentowała by się znacznie lepiej, gdyby zdecydowano się na szarą kolorystykę.

Tym mniej wciąż uważam, że jest to model bardzo udany i zdecydowanie wart swojej ceny, nawet jeśli jej stosunek do ilości elementów nie wydaje się korzystny.
Minifigurki
W przypadku minifigurek nie jest już może tak efektownie, ale wciąż solidnie, choć pierwsze skrzypce gra tutaj obsada, w teorii, drugoplanowa. W zestawie debiutuje bowiem minifigurka Peli Motto, ze swoją bujną fryzurą oraz towarzyszem w postaci malutkiego droida BD. Podobnie jak Peli, prezentuje się onbardzo dobrze i jak na takie maleństwo, posiada zaskakująco dużo nadruków.

Do tego dostajemy oczywiście Grogu, który na tym etapie nie jest już niczym niezwykłym, oraz równie oczywistego, Mandalorianina. I trzeba przyznać, że jest to całkiem niezły Mandalorianin, z nadrukami nie tylko na torsie, ale także nogach i rękach oraz, w przeciwieństwie do jego poprzedniej wersji, z twarzą. I jedyną rzeczą, której mu brakuje, to lepszy Mroczny Miecz, bowiem to co dostajemy, to ponownie zwykły miecz świetlny w kolorze czarnym.
Małe rzeczy
Przekonałem się już nie raz, że w przypadku wielu zestawów LEGO Star Wars, to małe rzeczy oraz na pozór niewiele znaczące i wnoszące drobiazgi, dla mnie są decydujące, jeśli chodzi o ostateczną ocenę. Podobnie jest w tym przypadku i wspomniane drobiazgi działają zdecydowanie na korzyść zestawu.


Pierwszy z nich to mini kokpicik dla Grogu, w którym wygląda on przesłodko i choćby dlatego warto mieć ten zestaw. Druga, to schowek na broń i osprzęt Dina, który świetnie sprawdza się w zabawach z synem, a jednoczenie w żaden sposób nie wpływa na wygląd statku.
Podstawka od StawiamKlocki.pl
Wpływają natomiast podstawki od StawiamKlocki.pl, które jak wspominałem, bardzo przypadły mi do gustu, ale warto napisać jeszcze dlaczego.
Po pierwsze podstawki są bardzo łatwe w montażu (zarówno samej podstawki, jak i połączenie modelu z podstawką), który ogranicza się do wkręcenia jednej śrubki, a jednocześnie bardzo stabilne. Prezentują się estetycznie i minimalistycznie, więc nie odciągają uwagi od samych modeli, które eksponowane są w interesujących ułożeniach.
Oto kilka zdjęć przedstawiających Mandolot na wspomnianej podstawce (zdecydowałem się na wykorzystanie zdjęć wprost ze strony StawiamKlocki.pl, gdyż moje własne nie wyszły tak dobrze):



Co ciekawe, pomimo że podstawki cieszą się uznaniem i wzięciem wśród fanów LEGO Star Wars z całego świata, to sam ich projekt udostępniany jest za darmo do pobrania i wydrukowania na własnej drukarce 3D (aczkolwiek wtedy mocno zachęcamy do dobrowolnego wspierania ich twórcy).
Na zakończenie recenzji, pragnę odpowiedzieć jeszcze na pytanie, czy warto kupić zestaw LEGO Star Wars 75325? Uważam, że jak najbardziej tak! I to zarówno, jeśli szukacie modelu do zabaw dla/ze swymi latoroślami, jak i na „wystawkę”, aczkolwiek w tym drugim przypadku zachęcam też do rozważenia zakupu.
PS. Jeśli chcecie zobaczyć więcej, to zapraszamy też do naszego nowego filmu na YT, gdzie ów model omawiamy (aczkolwiek prosimy o wyrozumiałość, bo to pierwsza tego typu recenzja i w tym medium 😉