Sporo moich przemyśleń wyartykułowałem już w najnowszym odcinku naszego podcastu, tym niemniej postanowiłem spisać też swoje wrażenie w bardziej uporządkowanej formie i raz jeszcze bliżej przyjrzeć się animowanej antologii, którą stworzył dla nas Dave Filoni.

Składa się ona z sześciu odcinków, który w teorii stanowić miał chyba zamkniętą całość. A może było to zaledwie moje założenie, wynikające z tego, iż myślałem, że każda z opowieści w centrum będzie mieć innego/inną Jedi. Tak się jednak nie stało, a odcinki poświęcone były jedynie Ahsoce Tano, oraz Dooku. Co więcej, kierowane są one, szczególnie te poświęcone Ahsoce, ewidentnie do fanów, bowiem większość z opowieści nawiązuje do wcześniejszych historii.

No ale jest jak jest i czas przejść do oceny poszczególnych opowięści.

Życie i śmierć

Oglądając ten odcinek zastanawiałem się, czy Dave Filoni za punkt honoru postawił sobie opowiedzenie historii dokładnie całego życia Ahsoki Tano i skłaniam się ku odpowiedzi twierdzącej. Ale czy naprawdę potrzebna była nam historia noworodka Ahsoki, przedstawiona dodatkowo w taki sposób, jakby była ona jakimś Wybrańcem? Moim zdaniem zupełnie nie. Twórcy mogli przynajmniej wykorzystać tę okazję, by przedstawić bliżej kulturę i obyczaje Togrutan, ale nawet tego nie było za wiele. Najlepiej z tego wszystkiego wypadła wioskowa staruszka, ale i to bynajmniej nie fabularnie, a wizualnie.

Moja ocena: 1/5

Sprawiedliwość

Na szczęście po ewidentnym falstarcie w wykonaniu Ahsoki, Opowieści Jedi szybko zrehabilitowały się serwując nam bardzo dobry debiut Dooku. Zobaczyliśmy tutaj z pierwszej ręki, że Republika nie była tworem doskonałym, a władza płynąca z senatorskiej posady uderza do głowy i korumpuje, a płacić za to mogą całe planety. Zaczyna dostrzegać to też Dooku, który wciąż kierowany szlachetnymi pobudkami, zaczyna zdradzać pewnie inklinacje ku ciemnej stronie Mocy.

O ile historię Ahsoki znaliśmy już wcześniej bardzo dobrze, o tyle Dooku był postacią, o której wciąż wiedzieliśmy bardzo niewiele, dlatego też bardzo ucieszył mnie fakt, że to on stał się drugim głównym bohaterem antologii i że mogliśmy zobaczyć go w zupełnie innym świetle. Odcinek zapunktował też ciekawą relacją Dooku ze swym Padawanem, czyli młodym Qui-Gonem, a także świetnie przedstawioną beznadziejną sytuacją ludności planety, którą było widać, słychać i czuć.

Moja ocena: 4/5

Decyzje

W kolejnej historii, schemat jest z grubsza podobny, nawet jeśli okoliczności nieco inne. Znów mamy planetę, na której wydarzyło się coś niedobrego, znów Dooku w towarzystwie innego członka Zakonu wyrusza, by zażegnać kryzys i znów jego metody budzić mogą poważne zastrzeżenia. Tym razem jednak zamiast Qui-Gona, mamy tutaj najbardziej antypatycznego z Jedi, Mace Windu, jednak jego relacja z Dooku jest jeszcze ciekawsza, niż było to w przypadku Mistrza i ucznia w poprzednim odcinku.

Odcinek jako całość nie robi już może aż takiego wrażenia, ale dużym plusem są subtelne oswajanie się Dooku z ideami separatystycznymi. Narracja zdaje się być jednak taka (całkiem zresztą słusznie), że tak naprawdę to nie Dooku zawiódł Jedi, ale to Zakon zawiódł i jego i całą galaktykę, co okazało się niezwykle brzemienne w skutkach.

Moja ocena: 3,5/5

Lord Sithów

Ostatnia z Opowieści o Dooku, a właściwie zwieńczenie historii jego upadku/wyzwolenia (niepotrzebne, w zależności od poglądów, skreślić), to zdecydowanie najlepsze, co antologia Dave’a Filoniego ma do zaoferowania. Dostajemy tutaj kilka ogromnie emocjonalnych scen, świetne nawiązania do filmów i seriali oraz Dooku, który nagle, z jednowymiarowego Sitha, którego Palpatine wyciągnął z kapelusza z Ataku klonów, stał się postacią niejednoznaczną, niezwykle ciekawą i tragiczną. O ile odcinki poświęcone Ahsoce uzupełniają maluteńkie luki w jej historii, o tyle opowieści o Dooku w niecałą godzinę wywracają nam optykę tej postaci do góry nogami.

No i dowiadujemy się, co stało się z Mistrzynią Yaddle, aczkolwiek zaskoczył mnie fakt, iż mówi ona „normalnie”.

Moja ocena: 5/5

Trening czyni mistrza

Hmm, tutaj mam zagwostkę. Z jednej strony uwielbiam sceny treningów głównych bohaterów i nie miałby absolutnie nic przeciwko temu, by oglądać ich więcej. Jednak z drugiej, z reguły załatwiane są one kilkunasto- czy kilkudziesięciosekundowym montażem, zamiast poświęcać im cały odcinek.

No i owszem, podobało mi się zwieńczenie historii, które nawiązywało bezpośrednio do rewelacyjnej końcówki 7. sezonu Wojen klonów, ale wciąż uważa, że Trening czyni mistrza potrzebny nikomu do szczęścia nie był. No może poza Davem Filonim.

Moja ocena: 3/5

Kulminacja

Tytuł jest nieco zwodniczy, bo obiecuje kulminację emocji i akcji, jednak jeśli ktoś czytał Ahsokę autorstwa E. K. Johnston, szybko dostrzeże ten sam schemat. Zresztą zbliżony, to nawet złe słowo, schemat był niemal identyczny, do tego stopnia, że doszedłem do wniosku, że jest to po prostu mocno okrojona adaptacja książki… I wtedy wjeżdża on (albo ona, kto wie), cały na czarno. Inkwizytor, o którym nikt wcześniej nie słyszał, a który zdecydowanie nie jest Szóstym Bratem, z którym Ahsota mierzyła się w książce. Obaj pokonani zostali jednak z dziecinną łatwością.

W tym miejscu zrobię małą dygresję, bowiem wciąż nie rozumiem, czemu Inkwizytorzy są aż takimi partaczami. Przynajmniej część z nich była przecież w pełni wyszkolonymi rycerzami Jedi, a z mniejszą lub większą łatwością pokonują ich Padawani (Cal, Kanan, Ezra), czy właśnie Ahsoka, która w ogóle do walki z nimi stawała bez oręża.

A wracając do odcinka, to wygląda on albo na dość poważny retcon wspomnianej powieści, albo na bardzo, ale to bardzie leniwe scenopisarstwo, sam nie wiem, co gorsze.

Moja ocena: 2/5

Podsumowanie

Jak widać, mamy tutaj pełny przekrój ocen, przez to trudno jednoznacznie ocenić antologię Opowieści Jedi. Sprowadzać się to może to krótkiego 3x”Tak!” dla Dooku oraz „Meh”, „Po co?” i „Ale to już było” dla Ahsoki.

Tym niemniej dla zagorzałych fanów, jest to z pewnością pozycja obowiązkowa. Natomiast niedzielni miłośnicy Gwiezdnych wojen czuć się będą zapewne mocno zagubieni i opowieści Dave’a Filoniego prawdopodobnie ich nie przekonają.

A czy Was one przekonały?