Podejmując się stworzenia kolejnej gry w świecie Gwiezdnych Wojen, studio Respawn Enterteiment stanęło przed nie lada wyzwaniem. Poza ciężką pracą i umiejętnościami, osiągnięcie sukcesu wymagało też doskonałej znajomości materiału źródłowego oraz wyczucia w tworzeniu klimatu. Ale udało się, bo Star Wars Jedi: Upadły Zakon nie jest tylko zwykłą grą. To produkcja, która zabiera nas w niesamowicie wciągającą i angażującą przygodę w odległej galaktyce. Innymi słowy… Jest moc!
Ciemna Strona? Nie tym razem!
Pomimo tego, że wydawcą tej gry jest Electronic Arts, które ostatnimi czasy nie szczyci się dobrą sławą, tym razem dostaliśmy produkcję przeznaczoną tylko i wyłącznie dla pojedynczego gracza. Brak mikrotransakcji czy innych tak znienawidzonych systemów, które w dzisiejszych czasach są na porządku dziennym, wpłynęło pozytywnie na jej jakości. Twórcy, bez konieczności wprowadzania tychże elementów, mogli skupić się na stworzeniu angażującej rozgrywki i historii, która będzie godna uniwersum Star Wars. Studio Respawn Entertainment mocno się przyłożyło i zadbało o każdy detal, a także o to, by w grze czuć było klimat Gwiezdnych Wojen. I wierzcie mi, bądź nie, ale Jedi: Upadły Zakon aż nim ocieka.
Ale po kolei…
Czym tak naprawdę jest Star Wars Jedi: Upadły Zakon?
Przede wszystkim to przygodowa gra akcji z widokiem zza pleców naszego bohatera. Naszym głównym atrybutem, służącym do szybkiego wskazywania przeciwnikom błędów w ich postępowaniu jest nasz miecz świetlny. Nie żaden blaster czy inne elektryczne kijki, tylko „elegancka broń na bardziej cywilizowane czasy”. Naszemu Jedi nie można odmówić umiejętności. A z pomocą gracza i biegiem fabuły jesteśmy w stanie toczyć coraz bardziej widowiskowe pojedynki, w akompaniamencie mocy czy z wykorzystaniem innych elementów.
Rozbudowane lokalizacje, aż zachęcają do eksploracji, pomaga w tym niebywała sprawność fizyczna naszego protagonisty, który jest w stanie dostać się w najróżniejsze zakamarki, dzięki swojemu szkoleniu, które zawczasu odbył. Myszkowanie gdzie się da nagradza gracza dodatkowymi elementami do naszego miecza, ubiorem dla bohatera czy też dodatkową historią i wiedzą na temat, chociażby otaczającej nas fauny i flory. Jest tego całe mnóstwo. To dodatkowe godziny, których nie pożałujecie. Zwłaszcza że miejsca, które odwiedzamy są przygotowane z pieczołowitą starannością i aż zapierają dech w piersiach!
Cal Kestis i przyszłość Zakonu Jedi
Jako jeden z niewielu ocalałych Jedi po rozkazie 66, Cal Kestis, młody Padawan, niedoszły Rycerz Jedi, zmuszony jest ukrywać się z dala od Imperium, które nieustannie poluje na niedobitków. Niestety w wyniku nieszczęśliwego wypadku zostaje on wystawiony na próbę. Może on ocalić przyjaciela i tym samym narazić się na ujawnienie, lub też pozwolić mu zginąć. Nie zwleka długo z wyborem, ratuje przyjaciela, lecz tym samym znajduje się nagle na imperialnym celowniku. Nie ma odwrotu, znów musiał uciekać. Tym razem na pomoc przybywają mu nowi sojusznicy, a jego tropem ruszają Inkwizytorzy.
Ale nasi bohaterowie nie myślą tylko o przeżyciu. Ich cel jest prosty: odbudować Zakon Jedi i zniszczyć Imperium. Do tego potrzeba wiedzy i nowych Jedi, tak więc nasi bohaterowie ruszają w odmęty galaktyki w poszukiwaniu wskazówek, które jasno pokażą, jak dotrzeć do holokronu z danymi dotyczących dzieci wrażliwych na moc.
Im dalej powędrujemy w głąb fabuły, tym robi się coraz bardziej intrygująco!
Design audio-wideo: sztuka, klasa, estetyka!
Podczas naszej przygody odwiedzimy nie jedną planetę. Niektóre znane inne nie. Łączy je jeden wspólny aspekt. To klasa sama w sobie. Malownicze, czarujące, intrygujące! Tutaj twórcy doskonale oddali klimat planet, które już znamy, jak chociażby Dathomira, planeta, z której pochodzi Darth Maul, a także nowych lokacji, doskonale wpisujących się w świat Gwiezdnych Wojen. Wszystko to okraszone jest utworami muzycznymi, pogłębiającymi doznania. Są świetnie skomponowane i dobrane, nadając scenom odpowiedni charakter. Czuć tutaj, że uczestniczymy w wielkiej przygodzie i walczymy w imię istotnych wartości. Tajemnicza Dathomira, wypełniona po brzegi w stare okręty Bracca czy Bogano, planeta z licznymi kraterami i jaskiniami, a także miejsce, gdzie odnajdujemy pradawną świątynie ludu Zeffo.
Brak tchu i opad szczęki: gwarantowane!
Podsumowując:
Gra Star Wars Jedi: Upadły Zakon, to tytuł, na który czekaliśmy od lat. To udany miks takich gier jak Sekiro: Shadows Die Twice, Uncharted i The Force Unleashed. Każdy odnajdzie się w niej bez problemu. Dla tych, którym zależy na wyzwaniu i taktyce polecam wyższe poziomy trudności (Mistrz Jedi), a dla graczy, którzy cenią sobie bardziej historię od rozgrywki, albo po prostu, lubią mieć „potęgę, nieograniczoną moc!” świetnie sprawdzi się specjalny poziom: Tryb Fabularny. Każda droga na poznanie tego tytułu jest tego warta, a historię Cala Kestisa, moim zdaniem, powinien znać każdy miłośnik Gwiezdnych Wojen. To kawał dobrej opowieści z wieloma nieoczywistymi wydarzeniami, zaskakująca na każdym kroku. W skrócie: Pretendent do Gry Roku 2019!
Plusy:
- Cal Kestis jako główny bohater;
- Postacie poboczne i BD-1;
- Grafika i ścieżka dźwiękowa;
- Polski Dubbing, bardzo dobrej jakości;
- Kreacja świata;
- Walka, mechanika, rozgrywka;
- Klimat!;
- Historia, która interesuje i wciąga’
Minusy:
- Drobne problemy z inteligencją niektórych przeciwników;
- Sporadyczne bugi;
- Starcza na około 18 Godzin, a chciałoby się więcej!
Gra do recenzji została zakupiona przez autora. Recenzja oparta o wydanie na konsolę PlayStation 4.