Bardzo dawno nie było już tak, że przez cały dzień nie wychodziłem z domu, bo nawet przy okazji poprzedniego, krótszego nieco L4, jakoś tak zawsze coś gdzieś musiałem załatwić. A dziś nawet nosa na zimny, mokry świat nie wyściubiłem, bo i po co?
Oczywiście dzień nie był przesadnie produktywny, ale tak to zwykle bywa, nawet jak choroba mnie nie gnębi, to im więcej mam wolnego czasu i ambitniejsze plany, tym bardziej rozlazły okazuje się mój dzień.
Zresztą nawet ten wpis jakiś taki niemrawy, ale jutro na pewno będzie lepiej, bardzo mocno w to wierzę 🙂
A tymczasem życzę Wam dobrej nocy, a polskim siatkarzom zwycięstwa.