No dobra, przyznaję się, poniósł mnie dziś entuzjazm Prima Aprilisowy, dlatego zarówno tutaj, jak i na FB pojawiło się kilka tekstów, którym nie zawsze z „faktami autentycznymi” było po drodze (tak jak i Han i Chewie powyżej jacyś tacy nieprzekonujący).
Dlatego też niestety pewnie nie zobaczymy Chrisa Pratta, jako Hana Solo, choć moim zdaniem świetnie by się sprawdził. Co gorsza nie będzie też netflixowego serialu opowiadającego o zmaganiach Quinlana Vosa z Maulem, choć byłaby to z pewnością epicka produkcja.
No a polscy żołnierze nie będą się szkolić we władaniu Plazmowymi Indywidualnymi Systemami Energetycznymi, a szkoda, wtedy nikt by nam nie podskoczył 😉
A swoją drogą, to pamiętacie najbardziej udane, primaaprilisowe żarty, które komuś zrobiliście, albo których padliście ofiarą? Mi w pamięć zapadły dwa takie przypadki, gdy naprawdę dałem się wkręcić. Za pierwszym razem była to jeszcze dość wczesna podstawówka. Moi rodzice obudzili mnie w sobotę bladym świtem i zwlekli z łóżka informując w między czasie, że dzwonili ze szkoły z informacją, że lekcje odbywają się normalnie. Ja zupełnie nie skojarzyłem, jaki to dzień, więc ubrałem się, spakowałem i już już miałem wychodzić, gdy usłyszałem „Prima Aprilis, bo się pomylisz!”.
Druga sytuacja, to jakoś pierwszy czy drugi rok studiów i wkręt redakcji sportowej, któregoś z portali internetowych, który donosił, jakoby Wisła Kraków nabyła młodego i bardzo utalentowanego zawodnika Ajaxu Amsterdam – niejakiego Zlatana Ibrahimovica. Informacja była o tyle wiarygodna, że Zlatan bardzo daleki był od statusu piłkarskiej supergwiazdy, jakim cieszy się obecnie, a z drugiej strony Wisłą była wtedy na szczycie i jak równy z równym potrafiła walczyć nawet z niezłymi klubami najsilniejszych europejskich lig. Zlatan wybrał jednak inną drogę i chyba dobrze na tym wyszedł 😉