Dzień może nie był dziś tak piękny, jak wczoraj, ale za to wieczór był, a właściwie wciąż jest, uroczy. A to dlatego, że tradycyjny o tej porze roku smog, wyparty został przez bardzo gęstą mgłę. Dla niektórych mgła taka jest niepokojąca, dla innych wilgotna, oziębła i w ogóle zła. Ale ja ją po prostu uwielbiam! Szczególnie nocą, gdy ludzi brak, a wiszące w powietrzu „mleko” rozprasza pomarańczowe światło latarni.
Do ideału brakuje wtedy już tylko śniegu, ale na ten niestety nie ma co na razie liczyć, bo kolejne Boże Narodzenie bez śniegu jest już praktycznie przesądzone.
Tym niemniej dziś i tak wieczór był udany, bo udało mi się spotkać z dano niewidzianym kumplem, zrobić sobie smaczną kolację, a w planach mam jeszcze nadrobienie choć części zaległości komiksowych (oczywiście mowa o komiksach innych, niż starwarsowe, bo z tymi jestem na bieżąco). Ale każdemu należy się czasami leniwy wieczór, tym bardziej, że od jutra rozpocznie się już szał przedświątecznych przygotowań.