Wczorajszy dzień zdominowała wiadomość, że internetowa platforma serialowo-filmowa Netflix zawita w końcu do Polski. Z kolei pogłoski o tym, że Disney właśnie Netflixowi powierzył zadanie stworzenia trzech seriali z uniwersów SW krążą już od dawna. A biorąc pod uwagę, że internetowa platforma ma już na koncie dwie bardzo udane produkcje (rewelacyjny Daredevil i tylko niewiele słabsza Jessica Jones) dla Marvela, który także jest przecież własnością gości od Myszki Miki. No i przecież nie byłaby to pierwsza styczność Netflixa ze światem SW, bo to przecież właśnie oni zafundowali serialowi The Clone Wars godne zakończenie szóstym sezonem.

A jeśli to wszystko za mało, niech za internetową platformę przemawia jakość, bo w końcu ma ona na koncie nie tylko bardzo udane seriale dla Marvela, ale także (a może przede wszystkim) uwielbiany na cały świecie House of Cards, czy nie gorszą tragikomedię Orange Is the New Black.

Współpraca jest więc bardzo prawdopodobna, a ja postanowiłem się zastanowić, jaki materiał Netflix powinien wziąć na warsztat. Oto pięć moich typów:

1. Dr Aphra & Co.

Jeśli ktoś śledzi moje komiksowe recenzje wie, że Doktor Aphra, którą Darth Vader „zwerbował” do swojej drużyny, jest chyba moją ulubioną, nową postacią. To kosmiczna Lara Croft ze słabością do droidów i brakiem kręgosłupa moralnego. Jej przygody i awanturnicza natura byłyby świetnym materiałem na serial, i tylko ramy czasowe należałoby ustalić. Z jednej strony przyjemnie byłoby śledzić rozwój tej postaci i jej wczesne lata. Z drugiej strony, dopiero znacznie później bohaterka pozyskała na swe (i Vadera) dwa niezwykłe droidy: protokolarnego i lubującego się w torturach 000 (Triple Zero) oraz zamaskowanego na astromecha droida-zabójcę BT-1 (Bee Tee), a nie ukrywajmy, to właśnie mechaniczni towarzysze Doktor Aphry stanowią przynajmniej 50% potencjału jej postaci.

 

2. Opowieści z pałacu Maz

Tak, tak, podobieństwo do słynnych „Opowieści z Krypty” jest tutaj jak najbardziej zamierzone, w takim stylu widzę właśnie oczyma wyobraźni kolejny serial. Skąd taki pomysł? Cóż, już krótkie opowiadanie z cyklu Journey to Star Wars: The Force Awakens pt. „The Face of Evil” pokazało, że w pałacu Maz Kanaty schronienie znajdował najróżniejszy, nie zawsze pozytywny, element. A ponad tysiącletnia Maz Kanata świetnie sprawdziłaby się, jako narratorka serialu. Taka formuła pozwoliłaby na dużą różnorodność tematyczną i gatunkową poszczególnych odcinków, które jednak w dłuższej perspektywie, składałyby się w większą historie… Tak, kupuję taki serial!

3. Kompania Cieni

No i znów podobieństwo do znanego serialu „Kompania Braci”. Ci, którzy znają temat wiedzą, że był to serial wojenny, co idealnie pasuje do Kompanii Zmierzch, czyli bohaterów najnowszej książki ze świata SW wydanej w Polsce (nakładem wydawnictwa Uroboros). Owa książka (której recenzja już niebawem) pokazała, że w stricte wojennej stronie Gwiezdnych Wojen drzemie ogromny potencjał, który wart by zgłębić i wykorzystać. Problemem mógłby być teoretycznie budżet, bo dobrej klasy kino wojenne do najtańszych nie należy, ale jak pokazała wspomniana Kompania Braci, czasami naprawdę warto, bo wyjść może z tego kawał dobrego serialu.

4. Star Wars Underworld

Taki był roboczy tytuł serialu, nad którym od roku 2005 pracował George Lucas. O ile wybory „Stwórcy” dotyczące prequeli były mocno wątpliwe, tak te dotyczące Underworld wydawały się mieć potencjał. Oto bowiem akcja miała toczyć się w okresie między Epizodem 3 a 4 i dotyczyć miała coruscantowego półświatka. Jeśli pomysł ten połączyć by z fabułą najsłynniejszej gry, która nie powstała – Star Wars 1313, która to skupiać się miała na Boba Fettcie poznającemu tajemnice Poziomu 1313, czyli podziemnego miasta a Coruscant. Kultowy łowca głów oraz mroczny, brutalny klimat wydaje się być idealnym materiałem dla platformy Netflix i z tego materiału, jak z mało czego, powstać by mogło prawdziwe, telewizyjne arcydzieło.

5. The Old Republic

Jak wiadomo (przynajmniej dla tych śledzących bloga), dawny kanon aka Expanded Universe aka Legends, nigdy nie był moją mocną stroną. Dość powiedzieć, że przez lata ledwie go liznąłem, a kiedy już zabrałem się za nadrabianie zaległości, gruchnęła wieść o jego przejściu do Legend. Oczywiście reakcje na takie posuniecie były skrajne, a mnóstwo fanów do dziś nie wybaczyło Disney’owi tego posunięcia. Z tego co słyszałem, dawny kanon, choć zawierał też mnóstwo gniotów, posiadał też kilka prawdziwych perełek, a wiele z nich dotyczyło okresu Starej Republiki, który w obecnym, któremu w nowym kanonie nie poświęcono jeszcze w ogóle miejsca. Aczkolwiek jest to zapewne tylko kwestia czasu, tym bardziej, że Expanded Universe pokazało, jak wielki potencjał drzemie w tym okresie. I właśnie dlatego myślę, że byłby to wymarzony materiał dla serialowych twórców, bo poza wszystkim innym, to właśnie on mógłby im dać największą kreatywną wolność.
Oczywiście odległa galaktyka jest tak wielka i różnorodna, że materiału i na 20 seriali, by w niej nie zabrakło, no ale na początek dobre i trzy seriale.
A jakie są Wasze typy na ich tematykę i gatunki?