![]() | Spotlite > Pyrkon 2001 - Jasna i Ciemna Strona Mocy | nasze bannery |
![]() ![]() ![]() |
|
Pyrkon 2001 - Jasna i Ciemna Strona Mocy![]() Zacznijmy jednak od początku, czyli od soboty rano. Po przyjechaniu do Poznania, spotkałem się przy wejściu do konwentowego obiektu z całkiem miłą obsługą, która skierowała mnie do przezornie opłaconego wcześniej hotelu (który notabene znajdował się po drugiej stronie ulicy). Sam pokój w hotelu wprawił mnie w zdumienie - był po prostu miły, przytulny i bardzo dobrze wyposażony - łazienka, telewizorek, radyjko. Po prostu rewelacja, jak na te pieniądze. Tu organizatorom należy się ogromny plus już na starcie. Po rozmieszczeniu się na pozycjach, ruszyłem do ataku na konwent. Ponownie miła obsługa, która w iście marketingowy sposób wyciągnęła ode mnie opłatę za dwa dni konwentu. Obsłudze należy się plusik, ale czy na pewno? Otóż na stronie WWW znajdowały się informacje, że wejście na cały konwent wynosi 25 zł. Ale właśnie ja tyle zapłaciłem za dwa dni (sobota i pół niedzieli). Już na miejscu okazało się, że cena wejściówki wzrosła. Na dodatek różnica pomiędzy opłaceniem soboty a soboty wraz z niedzielą wynosiła 5 zł. Powiem tak - rozumiem, że koszty stałe muszą być pokryte, ale nie uważam tego za zachęcającą ofertę. Po opłaceniu wejścia zostałem obdarowany mnóstwem papierzysk - jakaś gazeta, gruba reklamówka i gazetka konwentowa. Gazeta z reklamówką powędrowały w tempie ekspresowym do kubła, zaś gazetkę zachowałem tylko dlatego, że był tam plan konwentu. Poza tym nędza. Widać, że oprócz wymienionych atrakcji konwentu nie było tam kompletnie nic wartego uwagi. Po prostu zero. Żadnego opowiadanka, felietonu, zasad konkursów. Krótko mówiąc - minus. Po kontemplacji otrzymanych materiałów ruszyłem w poszukiwaniu Star Wars. Minąłem sale gier bitewnych i stoisk o tej samej tematyce i wkroczyłem na pierwsze piętro. Tu zobaczyłem mnogość stoisk z wszelakimi dobrami - sourcebookami, komiksami, książkami (jedna z sal była całkiem dobrze zaopatrzonym antykwariatem) i innymi rzeczami, które daje się upłynnić na tego typu imprezach. Tak więc mały plusik. Dlaczego mały? Ano dlatego, że praktycznie nie można było zaopatrzyć się w stuff gwiezdno-wojenny. Wypytałem ludzi, którzy byli wcześniej, i usłyszałem, że poza paroma książkami nie było nic. Tak więc trzeba się było zadowolić tym co było - Alienami, Predatorami oraz Star Trek Voyagerem, nie wspominając o dużej ilości komiksów zachodnich. [fan SW ma się zadowalać Star Trekiem?! Toż to hańba! ;) - przyp. Frankiego]* Ruszyłem dalej. Ogólnie konwent był dobrze oznaczony, choć przydałoby się więcej strzałek, które często ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Minus należy się za nie oznaczenie czynnych toalet, których nie dawało się znaleźć ad hoc. Sale jednak można było namierzyć bez większych trudności. ![]() Później udałem się na małe spotkanie pilotów z EH i wróciłem w połowie wyświetlania filmów amatorskich. Akurat były wtedy wyświetlane filmy z TheForce.Net - Dark Redemption, Jabba on the Dais i kilka innych, które skutecznie rozbawiały towarzystwo. Po emisji odbyło się spotkanie przed-LARP-owe, które wyszło organizatorom całkiem nieźle. Następny w programie był konkurs wiedzy o SW, ale razem z kilkoma osobami odpuściliśmy sobie tą atrakcję. Jak się potem okazało, całkiem słusznie. Nieszczęśliwcy, którzy dali się wciągnąć, otrzymali pytania z szeroko pojętej dziedziny Star Wars, z której wyciągnięto szczególiki. Pytania typu "Jak nazywali się żołnierze wywleczeni z AT-ST przez Chewbaccę?" są na konkursie "dla każdego" nieco nie na miejscu. Owszem, można wygrzebać z książek te nazwiska i wpisać do listy pytań, ale sądzę, że ich autorki same nie potrafiłyby z marszu odpowiedzieć "Jak nazywali się skrzydłowi Vadera w ANH?" czy "Jak miał na imię trzeci szturmowiec od lewej w scenie ostrzeliwania Sokoła Millennium w hangarze w czasie bitwy o Hoth?", którego nazwisko pojawia się jedynie na karcie CCG. Na dodatek nagrody, mimo starań organizatorów, nie wynagradzały trudów przygotowania do takiego konkursu (mówię głównie o skomplikowanych pytaniach). Uwaga jednej z organizatorek sugerująca (nawet jako żart), jakoby pytania były przygotowywane pod osoby, spowodowała, że bynajmniej nie czułem się zawiedziony swoją nieobecnością w tym punkcie programu. W tym czasie trwały bowiem znacznie bardziej interesujące rozmowy "pokojowe" z innymi konwentowiczami w hotelu. Podsumowując konkurs SW - duży minus i lekkie zniesmaczenie. Potem udałem się na LARPa, przełożonego o godzinę później, którą to godzinę spędziłem na nocy trailerożerców. Po 30-stu minutach opanowała mnie chęć ucieczki. Z początku zapowiadało się nieźle, poleciało kilka ciekawych zajawek, ale po trzecim trailerze Gniewu Oceanu (a po co mi to w sali SW?), który był równie nudny co poprzednie, po prostu nie wytrzymałem i wyszedłem. Chciałbym jednak zauważyć, że sam pomysł był przedni. Jednak można było wykonać go lepiej. Tak czy siak za pokazy wymienione wcześniej i tak przyznaje organizatorom plusa. W końcu przyszedł czas na LARPa. Trwał 3 godziny i jego autorom należą się oklaski. Fabuła bardzo dobra, opracowanie postaci wprost rewelacyjne, dość prosty system i dekoracja sal w stopniu zadowalającym. Przygotowania dłużyły się w związku z rozdawaniem kart postaci, rekwizytów (genialne blastery, he he) i wyjaśniania pewnych nieścisłości, ale to chyba było normalne. Po chwili gra się zaczęła. Okazało się, że moja współpraca z Red^onem spowodowała ciekawy zwrot akcji, który zmienił nieco przebieg gry i spowodował szereg przewrotów i walk na pokładzie statku, gdzie toczyła się przygoda. Wszystko przebiegało prawie ![]() Po zakończeniu LARPa rozpoczęły się dyskusje około starwarsowe, które trwały do piątej i sprowadzały się do różnych tematów - od popularnego Małysza, po następne konwenty i imprezy, a także poważne dyskusje na tematy "czy Sithowie/Jedi w ogóle istnieli?", "kto i dlaczego nie lubi SW" etc. etc. (pozdrowienia dla zahibernowanych grających w Aliena) Drugi dzień właściwie nie istniał (przynajmniej dla mnie). Wpadłem na chwilę przez nikogo nie sprawdzony przy wejściu (to po co płaciłem?). Na górze pogadałem z innymi konwentowiczami, bowiem oglądanie ROTJ mnie nie bawiło, i radośnie podążyłem na pociąg powrotny. Z tego co się dowiedziałem, większość konwentowiczów wyniosła się po godzinie 17 w niedzielę. Podsumowując - bardzo dobra organizacja, program nie powalający na kolana, ale interesujący i zajmujący. Gwiezdne Wojny nie były tematem przewodnim konwentu, ale mimo kilku błędów organizatorzy spisali się dobrze. Choć na pewno mogło być lepiej. Lord Freejack * odnośnie złośliwej uwagi Frankiego - wymieniałem komiksy, jakie były. Nie moja wina, że mogli się nimi cieszyć Trekowcy. ** odnośnie kolejnej złośliwej uwagi - zginąłem w zderzeniu czterech statków, które próbowały się ewakuować. Ocena konwentu (całość): 9/10 Ocena SW na konwencie: 7/10 (w tym 4 za sam LARP) Podziękowania za zdjęcia dla Poznańskiego Fan-Klubu Star Wars. Więcej fotek i dwa kolejne sprawozdania znajdziecie na stronie Klubu.
![]() Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |