Richard LeParmentier urodził się w USA, niedaleko miasta Pittsburgh, w stanie Pennsylvania. Większość młodości spędził w Anglii i Irlandii, po czym powrócił do Londynu na święta w 1973 roku. Tam właśnie debiutował na deskach teatru, zaś wkrótce pojawił się w brytyjskiej telewizji i filmie. Gwiezdne wojny były trzecim filmem w karierze Pana Richarda.

Rola Admirała Mottiego, imperialnego oficera, który wierzył bardziej w potęgę Gwiazdy Śmierci niż w siłę Mocy, zapewniła mu ogromną popularność i stała się jedną z ikon produkcji, którą powszechnie uznaje się za najpopularniejszy film science-fiction.

Richard LeParmentier pojawił sie w ponad 50 filmach i produkcjach telewizyjnych w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Wśród nich znalazły się popularne światowe hity, takie jak Stardust, Rollerball, Superman II, London Embassy, Kosmos 1999, Lillie, Capital City oraz Kto wrobił królika Rogera.

Z dobrze poinformowanych źródeł dowiedzieliśmy się, iż jesteś fanem kuchni polskiej. Ciekawi nas jednak, jak ogólnie znajdujesz naszą słowiańską biesiadną kulturę?

Nie miałem jeszcze okazji doświadczyć jej osobiście, ale z pewnością jest na liście rzeczy, które chciałbym poznać. Uwielbiam pierogi i gołąbki. Cieszę się na myśl, iż będę mógł spróbować czegoś nowego podczas mojej wizyty w Polsce pod koniec tego miesiąca.

Nasi czytelnicy z zainteresowaniem przyjęli informację o objęciu przez Ciebie stanowiska Ambasadora sojuszu SWORA. Czy można przez to rozumieć, iż utożsamiasz się tym samym z ideą zbliżania do siebie fanów Gwiezdnych wojen z całego świata?

Jest to powód, dla którego postanowiłem przyjąć tę nominację. Pracowałem już z grupami fanów na całym świecie i chciałbym wprowadzić ich do sojuszu SWORA, aby nadać mu w pełni międzynarodowy charakter.

"Droczenie się" Mottiego z Vaderem na stałe wpisało się do historii kina. Czy odczuwasz dumę z tego, że stworzyłeś kreację, która jest rozpoznawalna ponad 30 lat od premiery filmu?

Jestem bardzo dumny z tego, że byłem pierwszą osobą, która była duszona z użyciem Mocy. Z tego co mi wiadomo, jest to najlepsza scena z udziałem Dartha Vadera ze wszystkich sześciu filmów.

Scena duszenia zawiera w sobie pewien element komiczny, który zresztą wykorzystywano póĄniej przy okazji licencjonowanych reklamówek (np. zakaz używania telefonów w kinie). Czy podczas jej kręcenia panowała wesoła atmosfera, czy też śmiech publiczności stanowi efekt pierwotnie niezamierzony przez Lucasa?

Spotkałem wielu fanów w wieku trzydziestu, czterdziestu lat, którzy przyznali, że gdy jako młodzi ludzie oglądali scenę duszenia mnie przez Vadera, byli wtedy autentycznie przerażeni. Dopiero póĄniej scena nabrała komicznego charakteru, który mi się zresztą bardzo podoba.

Rok temu w trakcie show Conana O'Briana, Lucas wyjawił imię admirała - Conan Antonio Motti. Spodobał Ci się ten pomysł czy też przyjąłeś go obojętnie?

Strona internetowa The Imperial Chicks przez lata starała się, aby nadano nam oficjalnie imiona. Dlatego też, jako że padło ono z ust samego George'a, cóż - był to prawdziwy zaszczyt.

Brałeś udział w wielu dużych produkcjach hollywoodzkich. Która z nich z perspektywy pracy na planie zrobiła na Tobie największe wrażenie?

Sądzę, że był to mój pierwszy film, Stardust. Stawiałem wtedy pierwsze kroki w przemyśle filmowym i pracując z reżyserem oraz odtwórcami głównych ról wiele się nauczyłem.

Pracując na planie Supermana II z pewnością otarłeś się o światek fanów komiksu. Czy uważasz się za fana przygód obrazkowych?

Zdecydowanie tak. Jestem właśnie w trakcie pisania powieści graficznej. Nie mogę się doczekać premiery filmu The Spirit.

W udzielonym w 2005 roku wywiadzie dla serwisu Lightsabre wspomniałeś o projekcie fanfilmu swojego autorstwa, który miał odpowiedzieć na pytanie, jak potoczyłoby się życie admirała Mottiego, gdyby udało mu się uniknąć śmierci na pokładzie Gwiazdy Śmierci. Według naszych informatorów scenariusz fanfilmu został ciepło przyjęty przez Lucasfilm, jednak o samej produkcji nadal nic nie słyszymy? Czy mógłbyś zdradzić na jakim etapie znajdują się prace nad fanfilmem?

Niebawem opublikuję go na mojej stronie internetowej. Mam także nadzieję, że uda się wreszcie stworzyć do niego animacje. Być może na fali sukcesu The Clone Wars uda nam się wreszcie ukończyć ten projekt.

Masz na koncie również wiele sukcesów jako scenarzysta. Co jest dla Ciebie największą inspiracją podczas pracy?

Sądzę, że historia. Moje najlepsze prace oparte były o wydarzenia historyczne. Napisałem kilka czarnych komedii na potrzeby przemysłu filmowego oraz telewizyjnego. Nie piszę utworów scence-fiction; cóż, napisałem futurystyczny scenariusz, jednak nie jest to SF w szeroko akceptowanym znaczeniu.

Czy czytasz powieści SF? Jeśli tak, kto jest Twoim ulubionym autorem?

Patrz wyżej; nie czytam, a powinienem. Chciałbym przeczytać utwory J.G. Ballada, jest na mojej liście. Jestem także fanem Phillipa K. Dicka. Mój futurystyczny thriller był pozytywnie porównywany do jego twórczości.

Czy słyszałeś, że mamy w Polsce ulicę nazwaną imieniem Obi-Wana Kenobiego, na której w zeszłym roku gościliśmy Paula Blake'a i Geralda Home? Jak podoba Ci się pomysł nazwania ulicy imieniem bohatera Gwiezdnych wojen?

Nie miałem o tym pojęcia. Myślę, że to świetny pomysł. Słyszałem, że w Bristolu, rodzinnym mieście Dave'a Prowse'a, stanąć ma posąg Dartha Vadera. Po zastanowieniu się przyszedł mi do głowy pomysł - Rue Motti w Paryżu. Wszak jest tam już Avenue Parmentier.