strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Opinie Droida - The Empire Strikes Back: The National Public Radio Dramatization nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Opinie Droida by Lorienjo


Sukces pierwszego słuchowiska był olbrzymi. Najlepsze słuchowisko wszechczasów, siedemset pięćdziesiąt tysięcy słuchaczy "w każdym wieku"! Nawet krytyka była przychylna niespotykanemu zjawisku. Czas robić drugie. I znowu za "jednego dolara" Brian otrzymał pracę na zimowe wieczory z 1981 na 1982 rok. Niestety, pewne zjawiska dały o sobie znać... Zresztą między innymi przyczynił się do tego sam Maker. Budżety słuchowisk zaczęły się kurczyć. Tak oto powstał scenariusz na dziesięć półgodzinnych audycji. Latem 1983 roku, tym razem w Nowym Jorku, zebrała się ekipa wzbogacona o Landa "osobiście". Ponoć w Nowym Jorku aktorom pracuje się lepiej, inna atmosfera, inny rytm pracy, wygodniejszy, przychylniejszy, nie to, co LA. A droidy mogły być napędzane bananami, tak jak to lubią. Doświadczenia pierwszej części spowodowały, że nagrania przebiegły gładko i czternastego lutego 1983 roku słuchowisko trafiło na antenę. Fakt, nie wszystkie pomysły zostały zrealizowane, chociażby jak dialog techników Rebelii na Hoth szukających potrzebnego narzędzia, które zostało zabrane na Sokoła... Niby nic, nie wolno było, ale zabrał je Chewie. Tak, więc, cześć materiału "opisowego" wypadła, przez co słuchowisko trwa "tylko" pięć godzin. Niestety, na "Return of the Jedi" trzeba było poczekać "długi czas, długi czas..." Słuchowiska przestały być modne, pieniędzy na nie zabrakło... Ale dość tych smutków, w końcu i tak doczekaliśmy się, a teraz czas już wyruszyć na... Nie, nie na Hoth, ale na Derrę IV. Zdziwieni?

"Dawno, dawno temu w bardzo odległej galaktyce..."

I - Nad powierzchnią Derry IV pod dowództwem komandora Narry formuje się konwój z zaopatrzeniem dla lodowej planety. Sznur transportowców osłanianych przez smukłe X-wingi podąża ku punktowi skoku... Niespodziewanie drogę zastępują im eskadry Tie... Kapitan Needa na pokładzie ISD Avenger poczuł dumę z osiągnięć floty czytając raport znad Derry. Żaden rebeliant nie uciekł, żaden nie przeżył, konwój został zniszczony do ostatniego statku! Imperialna flota jest najlepsza! Gdzie indziej imperialni technicy mogli co najwyżej kląć w duchu przeprogramowując cele droidów zwiadowczych. W duchu, bo rozkazy zmienił sam Lord Darth Vader i to przed startem. Nowymi celami będą Allyen, Tokmia i Hoth. Trzeba się uwijać, aby Vader był zadowolony...

Hoth. Wieczna zima... Można przeżyć, jeśli zaopatrzenie nie szwankuje... Jeśli... Niestety konwój się spóźnia, pracy huk, baza powstaje z niczego, technicy jak szaleni uwijają się wokół pojazdów, aby dostosować je do tak trudnych warunków. Niestety, cywilne statki muszą czekać w kolejce. Los ten spotkał także Sokoła mimo, że postrzał z turbolasera oberwał w służbie Rebelii. Zostanie naprawiony, ale w swoim czasie. Najpierw snowspeedery, trzeba w końcu jakoś funkcjonować na planecie, tauntauny nie załatwią wszystkiego. Generałowi Riekanowi brakuje rąk do pracy, dlatego pomoc Hana przyjął z wdzięcznością, Luke i Leia także pracują w pocie czoła, o ile na Hoth można się spocić... Najszybsza kupa złomu w galaktyce pozostała więc w łapach Wookiego, lecz samemu pracuje się kiepsko... W takim momencie dotarła hiobowa wieść o losie konwoju i komandora Narry... Nawet to, że Eskadra (sic!) Łotrów dostała się pod dowództwo Luka nie zmienia faktu, że kolejna partia czujników czeka na rozstawienie i świeżo upieczony dowódca wraz z przyjacielem rusza na mróz i śnieg. Droidom też się "dostało". C-3PO musiał użyć całych zasobów elokwencji i wspomnieć wszelkie zasługi swoje jak i R2-D2 dla Rebelii, aby nie zostać zesłanym przez droida koordynatora do drążenia tuneli. "Jak to możliwe, że księżniczka nie zamarzła w tak zimnych kwaterach?"

Mnóstwo pracy w bazie, robota na okrągło spowodowało to, że nikt nie zauważył zniknięcia Luka, ani nie usłyszał jego wezwań przez komlink (sic!, ale to tak musiało być w słuchowisku).

II - Z pewnego punktu widzenia to, że Chewie rozebrał motywator hipernapędu okazało się błogosławieństwem. Po wykonaniu ostatniego zadania z czujnikami, Han w końcu podjął decyzję o odlocie, a tu Sokół w proszku. Mimo pośpiesznego montażu, "ciężarówki" podnieść od razu się nie uda... Szkoda, bo mogła być użyteczna przy ratowaniu Luka, kiedy do Hana dotarła wiadomość o zaginięciu przyjaciela. Pozostał tauntaun, który zawiódł, zresztą jak i środki łączności z uwagi na aktywność elektryczną w atmosferze. Dla Hana i odnalezionego Luka namiot stał się ostatnią deską ratunku, bo przedostatnią był stygnący "rumak"... No może jeszcze do czegoś przyda się radioboja... Luke z kurzą ślepotą, Han bez środka transportu, kilka zastrzyków pobudzających, zasypywany namiot (nagrywany pod stołem nakrytym kocem, im rzeczywiście było ciasno), brak łączności... Ale za to pomiędzy przyjaciółmi potoczyła się rozmowa o powinnościach, o pieniądzach, o tym, że Han nie jest takim, za jakiego "chciałby", aby go uważano. Za ratowanie Luka przecież kasy nie dostanie... Gdyby nie to, że taunatuny nie tolerowały Wookiego, że nie było wiadomo dokąd właściwie udał się Han, to Chewie pewnie sam poszedłby pieszo w śnieg w poszukiwaniu przyjaciela. Na szczęście dało mu się coś przetłumaczyć...

III - Dobrze, że nasi "rozbitkowie" zostali uratowani wkrótce po tym, gdy dozwolona dawka zastrzyków została wyczerpana, gdyż Lukowi mogłoby się nie udać.

IV - Plan ewakuacji był prosty, jeden transportowiec, dwa X-wingi plus kilka salw z działa jonowego. Dla ostatnich transportowców działo miało być przełączone w tryb automatyczny, jednak generatory zostały zniszczone przed wydaniem rozkazu Omega.

V - Ostatni transportowiec, ten z Riekanem i przewidziany dla Lei, był osłaniany przez Luka i Wedga, czyli dowódcę i pełniącego obowiązki dowódcy po zestrzeleniu Skywalkera (Riekan wydał rozkaz, aby nie ratować Luka, ewakuacja była najważniejsza). Zagradzającego drogę niszczyciela zaatakowali z zaskoczenia Luke z Wedgem wykorzystując transportowiec jako "cień" uniemożliwiający wykrycie. Dzięki temu złapali ISD z "opuszczonymi spodniami", a właściwie tarczami, więc torpedy już protonowe (sic!) doszły celu, a transportowiec uciekł w nadprzestrzeń razem z Wedgem. Luke natomiast podążył ku swemu przeznaczeniu na...

VI - Dagobah. Planetę, której na żadnych mapach nie było (sic!), a atmosfera której była nieprzenikalna dla skanerów i czujników. Tutaj "syn Skywalkera" spotkał Yodę i jego przyjaciół, jaszczurki i węże. Stary Mistrz Jedi okazał się całkiem przyjaznym staruszkiem. No może nie dla ucznia, ale gdy ten spał, Yoda ucinał sobie pogawędki z R2-D2, który nijak nie mógł się zmieścić do chaty Jedi, w końcu nie umiał się schylać. Lata "prywatności" dały się Yodzie chyba we znaki (maczał bowiem palce w owej "niewykrywalności" i nieprzenikalności planety), gdyż droid stał się kolejnym przyjacielem, który w przeciwieństwie do węży potrafił rozmawiać. Za to uczeń... Uczył się. Poranki bez śniadania, bieganie po bagnach przez pół dnia z Yodą w plecaku... Cóż, szkoła. Ale dzięki niej nauczył się jak czerpać siły z Mocy, jak wspomóc swoje działania, tylko... Tylko z kontrolą najlepiej nie było. Z drugiej strony nienawiść do Vadera, wiek, wychowanie, "blokowały" przyswajanie pewnych form wiedzy... Ludzi ciężko się przeprogramowuje. Chociażby broń, z którą Luke rozstać się nie potrafił. "Bo planeta jest zamieszkana przez duże, groźne zwierzęta." A przecież Yoda broni nie nosił... Potrzeba było wstrząsu, takiego jak jaskinia nasycona Ciemną stroną Mocy, aby młodzian spojrzał prawdzie w twarz i to dosłownie. Yoda nie wiedział co spotka, co spotkało syna Skywalkera. Wiedział natomiast, że przyjdzie mu zmierzyć się z samym sobą, z ego... "Twarz wroga jest moją twarzą", wstrząśnięty opowiadał Luke... Kto jest w końcu naszym wrogiem?

VII - W pogoni za Sokołem Vader wezwał największych łowców galaktyki. Był tam IG-88, zmodyfikowany droid bojowy (sic!), Bossk (dwunastu schwytanych, ośmiu żywych), Dengar, były gladiator (dwudziestu trzech schwytanych, sześciu żywych), no i sam Boba Fett, którego ilości wykonanych zleceń nikt nie potrafił zliczyć, ale wiadome było, że żywcem on raczej nie brał. I to do niego głównie zwrócił się Vader, że załogę Sokoła potrzebuje tylko żywą.

Tymczasem na Dagobah Luke poznaje kolejne tajniki Mocy, której podlega wszystko, absolutnie wszystko w tym także grawitacja. Ale i przyszłość, a przez to i życie Luka, który musi podjąć decyzję...

Improwizacje Hana są już powszechnie znane, tylko na funkcjonowanie C-3PO wpływają jeszcze destrukcyjnie. Przewidywalna do bólu flota Imperium, działająca według ścisłych procedur jak klony (sic!), umożliwiła mu dokonanie kolejnego bohaterskiego czynu w oczach Lei. Ilość i wielkość śmieci wyrzucanych przez flotę po jakże "owocnej" misji w polu asteroidów, pozwoliła ukryć Sokoła pośród różnego rodzaju spalonych generatorów pól, czy zniszczonych płyt pancerza. A potem już tylko długa podróż na podświetlnej w kierunku Bespin i lądowanie po pewnych perypetiach w Cloud City na platformie 3-2-7 w pobliżu skrzyżowania 8-mej alei i 42-giej ulicy w śródmieściu Oz, mogło zapowiadać koniec kłopotów... Mogło, ale na naszych bohaterów czekała pułapka. Na nich, a zwłaszcza na Luka, który podążał ku swemu losowi, podobnie jak kiedyś jego ojciec (sic!)...

VIII - Fett i Vader przybyli wcześniej, przed uszkodzonym Sokołem i Lando nie miał wyjścia... Przez Hana natomiast nie odbył się "powitalny" bankiet, gdyż "niewdzięcznik" zapomniał o głodzie, tylko postanowił się rzucić z pięściami wraz Chewiem na Vadera, gdy blaster go zawiódł. Dopiero słowa Lei, groźba zabicia Wookiego, Fett i szturmowcy spowodowały, że Han się poddał...

IX - Poddał się i spotkał go smutny los. Nie dane mu było zobaczyć, jak wyposażano "go" w pole "null-gravity" (sic!). Został oddany Bobie, gdyż Vaderowi zależało na synu Skywalkera (sic!), a nie na jakimś przemytniku. Luke przybył. Wiedział od samego początku, że wchodzi w pułapkę, że musi spotkać się z Vaderem samotnie. Przy pierwszej okazji odesłał R2-D2 za Leią, Chewiem i C-3PO.

X - A swoją misję zakończył w szybie reaktora. Miał dużo "szczęścia", że został wyssany z szybu przez kanał wentylacyjny, a nie został spalony wyładowaniem elektrycznym, czy też nie podążył ku Bespinowi. Cała historia zakończyła się w miarę szczęśliwie. Fakt, C-3PO uskarżał się na nielogiczności swojego partnera, mówiącego bez sensu o nieistniejących planetach. Ewakuacja Hoth przebiegła lepiej niż się spodziewano. Niestety uciekinierzy z Cloud City nie mieli tyle szczęścia, w większości zostali złapani, bądź zabici przez siły Imperium.

I to już koniec "wyciętego" materiału z filmu "The Empire Strikes Back". Jest go mniej niż w pierwszej części, bo zabrakło pieniędzy na odpowiednie "badania", ale za to na przykład Boba Fett ma okazję wypowiedzieć się kilka razy więcej niż to, co pozostało mu w filmie. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję sięgnąć po ten scenariusz to polecam, a następnym razem spotkamy się w części trzeciej "archiwaliów" SW.


[Lorienjo]
[04.07.2004]
The Empire Strikes Back: The National Public Radio Dramatization - Brian Daley - Del Rey - czerwiec 1995 roku

- okładka miękka
- 320 stron
- format A5
- ISBN: 0345396057
- cena 11,00 U$D.
Czekamy na Twoje opinie o Opiniach Droida na forum Holonet.pl w tym topicu.




Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016