strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Opinie Droida - Star Wars Insider #99 nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Opinie Droida by Lorienjo

okładka
Zanim zacznę opowieść o marcowym wydaniu Insidera, to taka drobna uwaga. Reklamy. Specjalnie nimi się nie zajmuję. Przyjmuję je do wiadomości i... przeważnie zapominam. Tym razem z wielkim zainteresowaniem obejrzałem zapowiedź komiksu "The Force Unleashed", którego premiera miała mieć miejsce w lutym... Mała migawka, a jak cieszy. Te kilka ramek wyciętych z plansz... Ciekawe jaki będzie komiks?

"Bounty hunters? We don't need that scum..."

I niech sobie mówi co chce admirał Piett, ale to chyba jedyna taka grupa bohaterów, która najkrótszy czas na ekranie sagi przekuła w największy wpływ na całe uniwersum. This is it! Aż skakałem w górę z radości, że w końcu, w mych chwytakach pojawił się ten numer. Bo czyż można spaprać takiego...? A zobaczcie sami.



"We could go on forever!"

Com-Scan
. Ale zanim o łowcach, to najpierw krótkie spotkanie z Rickiem "Wiecznym Optymistą" McCallumem i wywiad na temat fabularnego serialu SW. Kiedy animowana seria właściwie już jest "na wylocie", czas na następny projekt. Niestety, trudno Makera zagonić do roboty, aby w końcu poskładał w całość swe pomysły, tak aby scenarzyści itd. Cóż, ma dużo innych zajęć. Na szczęście Rick ma swoje sposoby...

Dzisiaj powinny już być gotowe pierwsze wersje scenariuszy. Do pracy zasiadło sześciu scenarzystów: jeden z Australii, dwóch z Wielkiej Brytanii i trzech z USA. Jak widać parytety zostały zachowane, aby nikogo nie urazić (ciekawe, czy inne też). Plan jest taki, aby do czerwca mieć pierwszy sezon w scenariuszu, a jak Maker da, to kręcenie można by zacząć na przełomie 2008 i 2009 roku. Jak...

kliknij
"It's fantastic."

A czego innego można się spodziewać po Ricku. Jednak nie wszystko jest takie optymistyczne, nawet w ustach optymisty. Jeżeli... Jeżeli seria będzie odpowiednio mroczna... Jeżeli będzie zrobiona dobrze... Jeżeli będzie bardziej dorosła... Jeżeli będzie bardziej dramatyczna... Ale w stosunku do czego? Do ich najlepszej na świecie sagi...? No i w końcu, jeżeli fani ją pokochają i będą oglądać (czyt: będzie płynąć kasa) to... "mogą ją kręcić bez końca."

Póki co, cele wyglądają ciekawie. Po pierwsze "złota płyta" TV, czyli sto odcinków serialu. Po drugie jedna seria w pierwszym roku, dwie w drugim, trzy w trzecim... A w czwartym? W sumie prawdopodobnie czekają nas setki godzin SW w erze pomiędzy EIII a EIV. Cóż, trzeba dać Luke'owi czas na dorośnięcie, a to taki ciekawy okres w dziejach galaktyki. Jakby nie było dwie dekady...

Ale to nie wszystko. Ponieważ nie będzie to film kinowy a serial, to autorzy zastosowali inne podejście do tworzenia. Już nie historia, a bohaterowie, całkiem nowi bohaterowie, staną się motywami przewodnimi opowieści. Ciekawe czy to zadziała? W innych "wiodących" seriach czasem działało. Ale czy na sto i więcej odcinków? Całość ma być w konstrukcji podobna do "Kronik młodego Indiany Jonesa", wstępny termin premiery, to koniec 2009 roku, no i Boba Fett ma mieć znaczący wpływ na...



on
Tales of the Bounty Hunters
(Daniel Wallace). No i teraz powinno się zacząć samo gęste, i to nie tylko dla fan(atyk)a. Ale... Nie zaczęło się i właściwie w ogóle się nie pojawiło. To, co w bieżącym numerze jest o łowcach, nie zasługuje nawet na uwagę jako tako rozgarniętego amatora gwiezdnej sagi. Już nawet w pierwszej lepszej encyklopedii internetowej z marszu znajdziecie więcej ciekawszego materiału niż tu.

Pan Daniel przypomina, że oprócz Imperium i Rebelii w galaktyce istniała siła do "zadań specjalnych", do wynajęcia przez każdego. Głównie przez Vadera, bo ten miał dostęp do większej gotówki. A skąd znamy łowców? A głównie z EU, gdyż jak już wspomniałem na początku, łowcy poprzez to czym się zajmują i co robią, mają olbrzymie wzięcie u fanów. Zwłaszcza, że swymi osobami zasiedlają wszystkie ery bardzo, bardzo odległej. Dziś, dzięki grze "Bounty Hunter" z 2002 roku, możemy wcielić się w samego Jango Fetta i żyć życiem niebezpiecznym, ale pełnym przygód... Autor także pokrótce opisał ważniejsze wydarzenia z historii tej grupy zawodowej.



on
The Ultimate Hunter
(Jonathan Wilkins). To właściwie wywiad z Jeremy Bulloch'iem, czyli jedynym i prawdziwym Bobą Fettem. O tym jak dostał rolę dzięki temu, że jako jedyny pasował do kostiumu. O tym, że aby dostać figurkę Boby produkcji Kennera, trzeba było najpierw zebrać kilka innych figurek... I właściwie to wszystko. Na koniec jeszcze tylko krótki wywiad z Danielem Loganem, czyli młodym Bobą. A z Jangiem? Bo to przecież...



"A slow bounty hunter is a dead bounty hunter."

Bounty Hunters Guild Handbook
(Jonathan Wilkins). Kolejne chybione dzieło Jonathana. Kilka "złotych myśli", takich jak ta powyżej. Kilka informacji encyklopedycznych o najbardziej znanych łowcach i ich sprzęcie. I nic więcej...



on
Feat of Clay
(Shingo Nakagawa i Mariko Kawamura). Jak już nie ma o czym, to chociaż pogadajmy z rzemieślnikami z Kotobukiya'i, którzy tworzyli serię figurek łowców na ten rok. I abyście chcieli kupić je wszystkie sześć, to w każdym zestawie jest jedna część, z których na końcu możecie złożyć samego Vadera. Oczywiście łowcy to sześciu wspaniałych z TESB. Nic specjalnego. Modelarze zdradzają co, jak i dlaczego, że ta figurka jest taka, jaka jest.



Boba Begins (Pete Vilmur). A to niespodzianka. Najciekawszy artykuł na końcu. Oczywiście dla tych, którzy lubią historię, a nie historie. Kiedy światło jednego słońca ujrzał Boba Fett? Większość z fanów (ja też przed przeczytaniem tego artykułu) krzyknie: "Star Wars Holiday Special - 17 listopada 1978 rok". No, może z tą datą przesadziłem, ale znamienna pozycja jest znana każdemu miłośnikowi sagi. Ale to nieprawda... Pierwszy publiczny występ Boby miał miejsce dwa miesiące wcześniej w San Anselmo dnia 24 września 1978 roku, o czym świadczy zdjęcie w lokalnej prasie. Fakt, wszyscy pisali wtedy o Vaderze na paradzie, ale Boba tam jest. Ale to nie wszystko... Boba Fett pierwotnie miał być... Vaderem. To skomplikowane, ale jak w końcu uzyskał swą osobowość, to zajął się nim Joe Johnston i stworzył... białego "supertroopera" z ręcznikiem kąpielowym u pasa. Właściwie to był to już Boba jakiego znamy, o czym można się przekonać ze zdjęć próbnych z 28 czerwca 1978 roku, tyle tylko, że nie pomalowany. A ponieważ Maker chciał czegoś pośredniego pomiędzy Vaderem a szturmowcem, więc... Ktoś musiał chwycić za kredki. Takiego kolorowego Bobę widzimy w owym najsławniejszym widowisku telewizyjnym, ale w formie animowanej. Kolejna migawka z Fettem w roli głównej to... tylna strona letniego wydania "Bantha Tracks" z 1979, jako łowcy noszącego zbroję "Imperialnych Shocktrooperów, wojowników z dawnych lat". A potem to jeszcze Boba Kennera, ten z rakietami, też w 1979 roku oraz nieco większy 13" Fett. Dopiero później w maju 1980 roku największy łowca galaktyki zadebiutował w filmie fabularnym TESB. Prawda, że historia jest ciekawą gałęzią nauki?



May the Sound Be With You (Patrick Jankiewicz i Jake). A gdy już nie ma się nic do powiedzenia o łowcach, można wrzucić drugą część wywiadu z Benem Burttem, "naszym" człowiekiem od dźwięku. Co w artykule? Kilka ciekawostek, które może są już znane fanatykom dźwięku SW, a innym fanom być może. Że Vader to aparat do nurkowania plus James Earl Jones. Że Chewie to przeważnie niedźwiedź. Że Greedo, aby ożywić gumową maskę, wymagał pracy lingwisty i języka indian Quechua, który znany jest nam jako Huttese. Że prequele nie były specjalnym wyzwaniem, gdyż właściwie wszystko już było w bibliotece dźwięków Bena, gromadzonej od 1977 roku. Że największą frajdę sprawił mu Poggle the Lesser, a zGrywus kaszlał od początku, od chwili, gdy Maker ujawnił go światu. Ponoć to z powodu bycia prototypem dla Vadera? Eeeee... Fani wiedzą lepiej. To od... A spoza SW, to mamy tu krótką historię "krzyku Wilhelma", czyli Mekki każdego dźwiękowca filmowego zza oceanu.


okładka
Jawa's Corner.

"... in a MAD, MAD galaxy..."

Books
(Daniel Wallace). Del Reye popełnili taką książkę, a może i album graficzny, a może i komiks o nazwie "MAD About Star Wars" autorstwa Jonathana Bresmana. Piszę popełnili, gdyż dla Polaka niekoniecznie może to okazać się interesującą pozycją. Książka owa podsumowuje trzydzieści lat sagi i jej wpływu na magazyn satyryczny z Nowego Yorku o tytule właśnie "MAD". Jak dowiadujemy się z książki, sam Maker jest fanem owego magazynu, a i zdarzyło się, że musiał ratować twórców przed własnymi prawnikami, szukającymi czarownic, które wykradają tajemnice Luca$iowa. A to za sprawą tego, iż niechcący autorzy nie raz przewidywali trafnie, dokąd zmierza Star Wars i pewne rozwiązania oraz pomysły najpierw pojawiały się na łamach "MAD", zanim trafiły do uniwersum SW. Wróżki? A może SW nie jest aż tak skomplikowane? Każdy z was musi ocenić to sam. Mam tę książkę i mnie ona nie przekonała. To nie nasza kultura... Przynajmniej częściowo.



Comics (Daniel Wallace). Nowa seria Rebellion o tytule "Small Victories" (#11-14). Dopiero z tego artykułu dowiedziałem się, że celem autora Jeremy'ego Barlowa było to, że historia Rebellion ma opowiadać o bohaterach drugiego planu, którzy w zderzeniu z super bohaterami typu Luke i Leia wypadają całkiem blado i nie widzą się w takiej współpracy. Tu Deena Shan... Po porażce w starciu z flotą Imperium i rozproszeniu resztek rebelianckiej floty, na pokładzie okrętu flagowego "Rebel One", Shena chce odejść, ale... Na przeszkodzie stają jej warunki obiektywne. Hipernapęd okrętu rozpadł się do końca i o dziwo flagowy okręt Republiki wylądował w głównej bazie zaopatrzenia Imperium w danym sektorze. I nie wiem, czy to znowu przypadkiem, ale autor poruszył sprawę heroizmu. Mówi się, że bohater to ktoś odpowiednio wyszkolony, który w określonych warunkach wykonuje to co do niego należy. I nie jest ważne, czy akurat to przeżyje. W takiej sytuacji stają nasi rebelianci. Nie ma czym uciekać, a można spróbować zniszczyć bazę zaopatrzeniową. Co robią? Wiadomo... Jak im to wyjdzie? Kto wie? Bo o ich obecności już wiedzą... Całkiem "świeżym" rysunkiem zajął się "po długim tournee po Europie" Colin Wilson. Cóż... Nie odpowiadają mi jego zbliżenia twarzy... Dobrze, że tylko tyle. Z ciekawostek to Jeremy zapowiada w przyszłości powrót 8-ego Czarnego Dywizjonu i uwielbianego Janka "Tanka" Sunbera.



kliknij
"Somewhere in the universe all this could be happening right now."

Games
(Jonathan Wilkins). To jakaś plaga. Znowu Wilkins. A jak Wilkins, to "nic ciekawego". W założeniu miał to być artykuł o "SW Battlefront: Renegade Squadron", o grze z okresu pomiędzy ewakuacją Yavina IV po Endor, gdzie dowodzimy oddziałem dobieranym przez samego Hana Solo. Ale tekstu tu tyle ile w cytacie z początku. Za to są obrazki.



Toys (Jeremy Beckett). Trochę o Lego, komiksach z figurkami Hasbro, grafikach i kolejnych popiersiach od Gentle Giant. Nic... Przynajmniej dla mnie.



kliknij
Star Wars Q&A
(Leland Y. "Keeper of the Holocron" Chee). Po raz drugi w tym numerze przypomina się historię wspaniałej szóstki łowców. Po co? Brak łączności między działami? A to mogę zrozumieć z własnych doświadczeń. A korekta gdzie? Za późno było na wycinanie? No tak, zostałaby pokaźna dziura. Byłaby większa, gdyby wyciąć dowcip o śmierci Manny Bothanz'a. Ale jest tu także coś ciekawego, bo lista obecności Rady Jedi z okresu EIII. Wygląda na to, że Anakin wszedł w miejsce... Even Piella... A co się z nim stało? Nie wiadomo. Za to wyjaśnienia co do czasu jaki spędził Luke na Dagobah i jak, oraz ile czasu wędrował uszkodzony "Sokół" na Bespin nie przekonały mnie wcale. Raz się coś wspomina o hipernapędzie rezerwowym, ale czy "Sokół" taki miał, a raz próbuje się coś wciskać o teorii względności (Pablo Hidalgo) i tak właściwie to nie wiadomo jak to wtedy było i ile to dni, tygodni, miesięcy...



"Always believe your mam" - pisownia walijska.

Scouting the Galaxy (Steve Sansweet). Widać, że mamy nieszczęście do mało ciekawych materiałów. Nawet Steve nam to zrobił. I już myślałem, że przysnę, gdy pojawił się powyższy cytat, a sprawa dotyczy... Pewnego fana z Walii, któremu mama całkiem przypadkiem powiedział, że zna kogoś, kto pracował przy SW. Tym kimś okazał się John Mollo... A gdy po błaganiach i prośbach mama w końcu poprosiła Johna o autograf dla syna, ten otrzymał kopertę, a w niej... Nigdy nie publikowany, oryginalny, kolorowy szkic żołnierzy z Hoth, z dedykacją i autografem oczywiście. Jupi! Pomijając sprawę pamiątki z bardzo, bardzo odległej, pomijając, że znakomita większość szkiców Johna znajduje się w archiwach Makera, to jeszcze Steve tak na oko wycenił "obrazek" na circa 1000 dolarów. Sprzedalibyście...? Nie. Dolar nędznie stoi.



kliknij
International
(Gus Lopez). Czyli "Francuski łącznik". Pierwszą firmą z Francji, która zakupiła licencję była Meccano i zaraz wydała dokładnie taki sam zestaw dwunastu figurek jak Kenner, ale z napisem "La Guerre Des Etoiles". Wiecie co to? Następne serie ukazywały się na kwadratowych kartonikach, ale to ciągle były te same figurki. Zaś ciekawszym gadżetem z tego okresu są katalogi, wydawane od 1978 do 1986 roku. Zwłaszcza ten z 1980, bo pokazuje figurki Kennera z serii 12", które nie ujrzały światła jednego słońca. Później w kraju nad Sekwaną było jeszcze wiele innych ciekawych cudów do zbierania. A to plastikowe maski, w tym także Ewoków. A jak misie to może warto wspomnieć silną promocję seriali animowanych "Droids" i "Ewoks", i gustowne zestawy z zegarkami. A to udane promocje żywności. A to zdrapki z loterii, z okresu TPM. Ciekawe, czy ktoś ma nie zdrapany los z Jar Jarem warty miliony? Jednym słowem Francuzi nie mogą narzekać.



Set Piece (Chris Trevas). Dziś zbadamy miejsce dramatycznych wydarzeń, czyli kwaterę Dooku na "Niewidzialnej Ręce". A był to czwartek... I szczwany plan był dokładnie zaplanowany przy pomocy makiety, figurek, kartek z dialogami oraz linii przemieszczania tak, że nawet niemłody Sith by za tym trafił. Niestety, nie wszyscy opuścili scenę zadowoleni. Ale przegrani nie prosili pardonu, odeszli tak jak przyszli. Oczywiście uważny obserwator wychwycił z pewnością barierki, rzecz niespotykaną w uniwersum SW, gdyż na szczęście tam BHP nie znają. Tym niemniej u Dooku barierki były, pewnie z powodu wieku. Ale zaraz liczna załoga pomocników znalazła dla nich zastosowanie w ćwiczeniach rozciągających przed jakże istotną akcją. Ironią losu pozostaje fakt, że Christopher Lee, który wielokrotnie uczestniczył w pojedynkach i nie jeden łeb ściął, tym razem sam padł jak od japońskiej trucizny (dooku).

I znowu koniec. Tym razem nie żałuję, bo nie ma czego. Jeszcze tylko Cynthia Cummens próbuje nauczyć nas jak rysować Zuckussa (oczywiście), w "Comlinku" poznajemy historię "Redandjonny, czyli zakochanych, młodych szturmowców" za pomocą wspaniałej "love story" i serii zdjęć, i pozostaje już tylko czekać na jubileuszową "setkę".

[droid]
[11.03.2008]
SW Insider #99 - Titan Magazines - marzec 2008 r.

Artykuły: 1, 2.
Czekamy na Twoje opinie o Opiniach Droida na forum Holonet.pl w tym topicu.




Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016