Tytuł: The New World

Nie wiem, czy to kwestia wyjątkowo nisko zawieszonej poprzeczki, czy jednak faktycznej poprawie, ale Ruch oporu w ostatnim czasie ogląda się jakby lepiej. I to nawet pomimo tego, że w nowym odcinku Kaz odgrywał już znaczącą rolę. Jak widać nie było to niemożliwe, by uczynić ten serial znośnym. Ba, nie było nawet takie trudne. Wystarczyło kilka zabiegów, które wydawać by się mogły oczywiste, a których scenarzyści bardzo uparcie dotąd unikali.

Przedstawienie bohaterów

Po pierwsze przedstawienie bohaterów, także tych z dalszych planów. Mowa tutaj przede wszystkim o Asach, bo poza Torrą oraz strzępami informacji o Hypie, nadal nie wiemy o nich praktycznie nic. A szkoda, bo wydaje się to wyjątkowo barwna zbieranina, i nie mam na myśli tylko ich kombinezonów i statków.

A tutaj proszę, wystarczyły 2-3 zgrabnie wplecione w fabułę zdania i nagle Griff Halloran przestał być tylko milczącym, wiecznie niezadowolonym eximperialnym pilotem, a stał się postacią z krwi i kości. Gdyby każdy z Asów (a także głównych postaci, bo o przeszłości Neeku wciąż wiemy bardzo niewiele) od początku mógł na to liczyć, to do tej pory mogliby oni stać się naprawdę ciekawych dodatkiem do głównej historii, a kto wie, może także odegrać w niej większą rolę.

Już nie tak kaztastrofalny

Kolejnym zabiegiem, który mógł być praktykowany od początku, było nie robienie z Kaza totalnej porażki, przy której nawet Jar Jar wygląda na wyrafinowanego intelektualistę. Jak pokazał Star Wars Resistance S02E15, i do tego wiele nie potrzeba. Wystarczyło ograniczyć jego durne miny, niezborne ruchy oraz absurdalne decyzje, a w zamian za to kazać mu od czasu do czasu zrobić coś, co faktycznie ma sens i przyczynia się do sprawy czy to do sprawy Ruchu oporu, czy Kolosa i jego mieszkanców.

Jeśli dodatkowo jest to okraszone wyjątkowo głębokimi jak na tę postać i na ten serial rozważaniami na temat dalszej walki z Najwyższym Porządkiem i własnej w niej roli, to nagle dostajemy jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy występ Kaza w całym serialu.

Avatar 2

Dodatkowym bonusem okazała się też warstwa wizualna i planeta Aeos, na którą zawitał Kolos w nadziei, że stanie się ona jego nowym domem. Feeria barw i ich intensywność mogła wydawać się przytłaczająca i tandetna, ale mi zarówno sama planeta, jak i jej mieszkańcy przypominała nieco Avatara, a tam wszystko to, o czym wspomniałem działało na korzyść filmu. Oczywiście Aeos nie jest aż tak spektakularny, jak Pandora, miło było oderwać się na moment od szemranych zaułków i czarnego bezkresu kosmicznej pustki, w której obracali się bohaterowie ostatnimi czasy.

Dlatego też The New World jest dla mnie też niejako nowym początkiem dla serialu, który dopiero teraz zaczyna pokazywać swój potencjał.

RECENZJE POPRZEDNICH ODCINKÓW:

Na koniec przypominamy recenzje poprzednich odcinków:

Oraz wszystkich odcinków poprzedniego sezonu: