Tak śpiewał kiedyś równy gość – Mietek Fogg. Ale choć jego ostatnia niedziela nic dobrego nie wróżyła, ja na moją narzekać nie mogę, bo to ostatnia niedziela przed premierą i Przebudzeniem Mocy 🙂

Wciąż nie mogę uwierzyć, że po niemal rocznym oczekiwaniu (a właściwie, to i dłuższym), czas do premiery odliczać można już właściwie w godzinach. Mówi się też, że im bliżej upragnionego celu, tym czekanie staje się bardziej nieznośnie, ale na szczęście w tym przypadku tak nie jest, gdyż przedpremierowe atrakcje zaczynają się już dla mnie właściwie jutro.

Tym niemniej spokojnie mógłbym usiąść obok jegomościów z dzisiejszego obrazka, bo choć może moje dolegliwości nie są może tak spektakularne, jak innych, to jednak siedzenie jak na szpilkach i natarczywa niecierpliwość także mogą być bardzo bolesne. Na szczęście balsam na wszystkie me dolegliwości już za 4 dni 🙂